Siódmego listopada wybraliśmy się wraz naszym magistrem o. Alardem na Śnieżnik, czyli najwyższy, graniczny szczyt po polskiej stronie w Sudetach Wschodnich. Wybraliśmy się tam z okazji wspomnienia bł. Jana Dunsa Szkota. Wyruszyliśmy koło godziny 10 rano, na szczyt weszliśmy o 12 a z powrotem zeszliśmy po godzinie 15. Wszyscy bawili się wspaniale i z obolałymi nogami, obłoconymi butami oraz masą satysfakcji ukończyli wspinaczkę.
Wszyscy weseli, ciekawe czy tak zostanie na całą trasę.
Święty Bernardzie, módl się za nami.
Iść czy nie iść, oto jest pytanie.
Po drodze o. Alard zabrał nas na ciepłą herbatę w schronisku.
Fotograf już prawie na szczycie...
...a senior już na miejscu.
Jedyne zdjęcie ze szczytu, więc jest jak jest, ważne że jest.
Po drodze można bardzo ciekawie porozmawiać.
Nasz magister dzielnie sobie radzi, czasem nawet nas wyprzedza.
Adam osiągnął umiejętność bilokacji,
czyli jest w Czechach i Polsce w tym samym momencie.
I znów nasz fotograf, dobrze że się pokazuje.
Tam gdzieś jest zaparkowany nasz samochód.
Zaraz po zniknięciu chmur ukazywały się piękne widoki.
Wyprawa wyprawą ale czas na rozmyślanie musi być.
I znów widoczki.
I jednak dalej wszyscy uśmiechnięci.