niedziela, 24 maja 2015

Góra Św Anny 2

Pod koniec maja ponownie pojechaliśmy na Górę Św Anny, żeby pomóc w remoncie klasztoru. Wszystko przebiegało tak jak poprzednio, tym razem jednak zajęliśmy się głównie przygotowywaniem pokoi gościnnych, wynoszeniem mebli z korytarza i sprzątaniem muzeum klasztornego. Odbyliśmy również podróż po annogórskiej kalwarii razem z O. Ambrożym (znanym nam już proboszczem i kursowym O. Augustyna) na obchody drogi krzyżowej razem z Franciszkańskim Zakonem Świeckich. Po pięciu dniach pobytu w klasztorze, zeszliśmy nieco w dół do domu pielgrzyma gdzie odbyła się pielgrzymka ministrantów i dzieci Maryi. Ponownie jako służba porządkowa, patrolowaliśmy w nocy czy wszyscy śpią spokojnie. Trzydniowe rekolekcje prowadzili Ojcowie Wiktor i Kamil. W programie był m. in. wyjazd na boisko, gdzie odbyły się rozgrywki sportowe. Po przeżytym tygodniu na Górze Św Anny w poniedziałek 1 czerwca wróciliśmy do Kłodzka.
Ponownie zostawiamy Magistra (w spokoju) i ruszamy w świat (O. Augustyn może trochę od nas odpocząć :- )
Trafiamy na Górę Św Anny by spotkać się z gospodarzami miejsca.
Jesteśmy gotowi do wymarszu
O. Ambroży prowadzi nas drogą kalwarii
W kościele Wniebowzięcia Matki Bożej odbyła się Msza Św. celebrowana przez O. Błażeja (gwardiana klasztoru na Górze Św Anny)
Razem z braćmi idziemy sprzątnąć okoliczne tereny
Brat Pacyfik z "armatą"

Z naszą pomocą wspólnota klasztorna zakończyła wstępny etap remontów w domu. 
Schodzimy do domu pielgrzyma i trafiamy do czteroosobowego pokoju na parterze
Przed pracą musieliśmy opróżnić salkę rekreacyjną    
Postaraliśmy się   jednak o zapas na później
Do pomocy przyłączyli się też nasi bracia klerycy z Wrocławia
Ojcowie  Wiktor i Kamil zajęli się naszymi gośćmi
Gdy było już po wszystkim wróciliśmy do naszego klasztoru w Kłodzku
Więcej zdjęć TUTAJ                                         

sobota, 23 maja 2015

Pielgrzymka do Lichenia

Miesiąc Maryjny nadal trwa, więc korzystając z tej okazji i dobrej pogody w sobotę udaliśmy się na pielgrzymkę do Lichenia- jednego z najpopularniejszych sanktuariów w Polsce, gdzie znajduję się obraz Matki Bożej "Bolesnej Królowej Polski". Nasz odjazd był wcześnie rano, więc szybko zerwani z łóżek pospieszyliśmy do samochodu, by pojechać do pobliskiego Boguszyna i poczekać tam na autokar, w którym po chwili ukazał się O. January z Wambierzyc razem ze swoimi parafianami. Po dość długiej podróży(przynajmniej można było nadrobić stracony czas w łóżku) dotarliśmy na miejsce. Pierwszym punktem była Msza Św w bazylice, będącej nowym kościołem, w którym umieszczono obraz. Historia sanktuarium wiąże się z małym obrazkiem Matki Bożej, który zawiesił w pobliskim lesie Tomasz Kłossowski, kowal z Izabelina. Obraz został przez niego umieszczony w kapliczce na sośnie w Lesie Grąblińskim, nieopodal Lichenia. Obrazek został namalowany prawdopodobnie pod koniec XVIII wieku, przez nieznanego malarza, na modrzewiowej deseczce. Malowidło przedstawia popiersie Najświętszej Maryi Panny spoglądającej w dół. Na piersi umieszczono rozpostartego orła białego w koronie.

 Około 1850 r. miejscowy pasterz – Mikołaj Sikatka – miał przed tym obrazem kilkakrotnie wizję Matki Bożej. Przekazała mu ona orędzie wzywające do modlitwy i nawrócenia oraz polecenie przeniesienia obrazu w miejsce bardziej godne. Początkowo nikt nie uwierzył Mikołajowi. Sytuacja zmieniła się, gdy w tym samym roku w okolicy zapanowała — zapowiedziana jego zdaniem przez Matkę Bożą — epidemia cholery. Mieszkańcy zaczęli licznie gromadzić się przy obrazie na modlitwie o zdrowie. Świadectwa o licznych uzdrowieniach sprawiły, że władze kościelne po zbadaniu tych wydarzeń poleciły przenieść obraz do kościoła w Licheniu, co nastąpiło uroczyście 29 września 1852 roku. Po mszy Św. każdy z nas się rozdzielił w wolnym czasie mógł zwiedzić okolicę. Po południu około godz. 15.00 spotkaliśmy się przy starym kościele, gdzie wcześniej był wizerunek Matki Bożej przed wybudowaniem bazyliki, żeby razem z przewodnikiem odwiedzić wspomniany kościół i bazylikę a przy okazji również dąb, na którym był umieszczony obraz i groby dwóch w/w wizjonerów- żołnierza i pasterza. Był również czas na zobaczenie licheńskiej kalwarii i wizytę przy cudownym źródełku. Pod wieczór przy kolejnej dawce wrażeń (niektórzy byli tu pierwszy raz) wróciliśmy drogą powrotną do Kłodzka, żegnając się z O. Januarym, który pojechał dalej do sąsiednich Wambierzyc. 

    
Czekamy na przystanku aż ktoś się nami zajmie
Po długiej podróży dotarliśmy na miejsce
Prawie jak Watykan ?
Uczestniczymy we Mszy Św. w bazylice 
Wizerunek Matki Bożej- "Bolesnej Królowej Polski"                   
Grób żołnierza Tomasza Kłowoskiego, któremu objawiła się Matka Boża
dąb, na którym znajdował się wizerunek.
Stary kościół w Licheniu
Bazylika Licheńska od przodu
kalwaria Licheńska
Nasi opiekunowie są pod wrażeniem niepowtarzalnej atmosfery miejsca...
Jednak wieczorem opuszczamy to cudowne sanktuarium
Więcej zdjęć z pielgrzymki TUTAJ

piątek, 8 maja 2015

Czas na grilla

Po doprowadzeniu górki Maryi do porządku, udaliśmy się tam ponownie, tym razem aby świętując uroczystość Patrona Polski - św. Stanisława, wspólnie pomodlić się, odprawić majówkę i przeżyć rekreację "na powietrzu", a co się z tym wiąże - zjeść kolację - kiełbaski na gorąco własnoręcznie pieczone nad ogniem. Ruszyliśmy z O. Augustynem biorąc ze sobą wszystko co potrzebne do tej specyficznej rekreacji!              
Dzisiejszy upalny dzień  zapowiada się jeszcze goręcej...
Przygotowani na wszytko...
...dotarliśmy na miejsce.
Najpierw poszukaliśmy gałęzi, żeby Magister mógł ułożyć stos, rozpalić ogień i wzniecić dym. Francesco z Marcinem zajęli się ostrzeniem patyków, które posłużyły nam do przypiekania kiełbasy i boczku. Gdy wszystko było gotowe odmówiliśmy w gorącym klimacie modlitwy wieczorne, a potem zaśpiewaliśmy pieśni do Matki Bożej i litanie loretańską. 
Przed posiłkiem zaśpiewaliśmy pieśni Maryjne...
Magister demonstruje swoją moc podpalania gałęzi

Przy gorejącym ognisku odmówiliśmy brewiarz
Po części modlitewnej nadszedł czas na franciszkańską ucztę - tu każdy według własnego upodobania przygotował sobie posiłek, przy okazji biorąc kurs życia w pustelni, jak sobie radzić w naturalnych warunkach. Po kilku chwilach dołączył do nas O. Mateusz, który wrócił od sióstr Klarysek (jako ich kapelan codziennie odprawia tam Msze Św.) i zgromił nas że nie zaczęliśmy bez niego. Po chwili jednak  przypomniał sobie dawne czasy przy ognisku, kiedy to był harcerzem, więc dla ochłodzenia atmosfery napił się czegoś zimnego - przy takiej temperaturze nie mogło zabraknąć wody dla ugaszenia pragnienia. Gdy "posprzątaliśmy" po sobie nie oszczędzając niczego co można zjeść, zamknęliśmy chwilowo nasze płomienne spotkanie, licząc na kontynuację przy następnej okazji.
Marcin przygotowuje patyki na mięso
Nasz zestaw podróżnika gotowy do użytku :-)

Bierzemy dzidy w dłonie i przygotowujemy kolację.

Tak wyglądała nasza rekreacja na świeżym powietrzu.

                Wicemagister zastał nas jeszcze czuwających...                          
Więc i dla niego znalazło się "co nieco"
Ostatnim posiłkiem Francesco był kawałek boczku
Ojciec Mateusz pustelnik ?
Postulat na łonie natury...
"pełni" wrażeń schodzimy z górki...

I w dwu- pojazdowym konwoju wracamy do klasztoru.

wtorek, 5 maja 2015

Przymierzanie habitów

Czas postulatu, będącego pierwszym etapem formacji w życiu zakonnym i rozeznawaniem powołania powoli się kończy i powoli trzeba przygotowywać się do [jak Bóg pozwoli] kolejnego etapu - do nowicjatu. Obłóczyny, czyli przyjęcie brązowego habitu na wzór św Franciszka, który po oddaniu wszystkiego swojemu ojcu przywdział ubogą tunikę, będzie znakiem rozpoczęcia nowicjatu. W związku z tym faktem, O. Magister postanowił że powinniśmy przygotować sobie odpowiedni strój, który zewnętrznie ukazuje drogę, którą wybrał dla nas Pan Bóg. 
Na czas nowicjatu każdy z nas otrzymuje jeden komplet stroju zakonnego składający się z tuniki, kaptura (zastępującego szkaplerz) i sznura (cingullum) z trzema węzełkami symbolizujących trzy śluby zakonne: ubóstwa, czystości i posłuszeństwa, do złożenia których będziemy się przygotowywać w nowicjacie. 
Tradycją naszej Prowincji jest to, że do nowicjatu otrzymujemy habity używane, które pozostały po naszych braciach, dlatego najpierw poszliśmy do suszarni na piętrze, żeby zrobić porządek w szafie, gdzie znajdowały się habity po wcześniejszych właścicielach. Postanowiliśmy posegregować wszystkie ubrania według następującego klucza: kolory tunik muszą zgadzać się z barwą kaptura i stan habitów musi pozwolić na używanie ich przez najbliższy rok. 
Gdy każdy z nas wybrał dla siebie "szatę krzyża" znaleźliśmy również dodatek do stroju - pelerynę, która może okazać się szczególnie przydatna w okresie zimowym.
Dobieramy habity do koloru...
Habity wybrane, ale ktoś musi spojrzeć na nasz wybór fachowym okiem. Niedługo potem, udaliśmy się do pracowni Brata Brunona - naszego krawca - aby zaakceptował nasze wybory i ewentualnie dokonał krawieckich poprawek [skrócić, wydłużyć, zacerować itp] oraz doszył do kaptura "kaparon" - wąski pasek z materiału, na wzór krawatu, który świadczy, że nie złożyliśmy jeszcze ślubów. Po skończonej kontroli okazało się, że każdy z wybranych habitów pasuje na nas niemalże idealnie, więc pozostawiliśmy je w pracowni krawieckiej by tam czekały na okres nowicjatu.

I wybieramy coś dla siebie.

Brat Brunon- nasz krawiec...
zatwierdza, funkcjonalność strojów

Marcin K. przymierza swój pierwszy habit...
Czyżby był za krótki ?

A teraz zobaczmy jak się prezentujemy w pelerynie.

Piuska- dodatek do stroju zakonnego          

Wszystkie szaty są gotowe na nowicjat...

Pozostaje tylko przyszyć kaparon...