Z okazji długiego majowego weekendu i dobrej pogody wybraliśmy się w podróż do pobliskich Wambierzyc, żeby pomóc przy przeprowadzeniu tradycyjnego festynu majowego. Do naszych zadań miało należeć m.in. serwowanie tutejszym mieszkańcom i (nie)dalekim turystom przysmaki z wambierzyckiego klasztoru.W tym dniu ominęły nas zajęcia z kultury języka polskiego i jeszcze przed południem przyjechał do nas brat Jakub - gwardian wspólnoty przy "Wambierzyckiej Królowej Rodzin".
|
Torby spakowane - ruszamy w drogę. |
|
Podczas chwilowego oczekiwania na transport, zajęliśmy się podziwianiem rzeki Nysy. |
Po krótkiej podróży, od razu wzięliśmy się do pracy. Pierwszym naszym
zadaniem była pomoc mieszkańcom w rozstawianiu namiotów, ławek i innych
niezbędnych sprzętów, żeby nasza "instytucja" mogła się godnie
prezentować i zachęcać klientów, a przy okazji chronić nas przed
ewentualnym "zimnym prysznicem" z wysoka.
|
Jesteśmy na miejscu i zapoznajemy się z planem zajęć. |
|
Wrzucamy sprzęt do busa... |
|
...i bawimy się w budowniczych rozstawiając konstrukcję... |
|
Żeby mieć dach nad głową. |
Następnie zabraliśmy się za
przynoszenie towaru do naszych stoisk - były to rozmaite pyszności -
ciasta wszelkiej maści, kiełbaski na grilla oraz pyszny franciszkański
żurek sprzedawany przez Darka. Nie mogło zabraknąć również ciepłej kawy i
herbaty podawanej przez Francesco i Marcina K. Natomiast w domu
pielgrzyma obok naszych stoisk, swoją funkcję pełnił Marcin P., który
pobierał skromną opłatę za możliwość pobytu w jednym z niezbędnych
pomieszczeń hotelu.
|
Idziemy po towar do klasztoru... |
|
I czekamy z niecierpliwością na obiad. |
|
Wkrótce jednak mogliśmy spróbować sprzedawanego towaru. |
|
Marcin K. [widoczna tylko ręka] prezentuje praktyczny sposób na porządek przy stanowisku pracy. |
|
A Marcin P. zajmuje miejsce poborcy opłat za WC. |
Chociaż w pierwszym dniu nie było dużego
ruchu to jednak nie zabrakło dobrodziejów, którzy wsparli nas ofiarą na
remont bazyliki. Po południu gdy "odwróciliśmy porządek" i poddaliśmy
się powszechnemu prawu pracy czcząc w ten sposób patrona dnia
dzisiejszego - Św Józefa jako rzemieślnika utrzymującego Św. Rodzinę,
wybraliśmy się na wspólną przechadzkę po okolicznych polach a'la Borki
Wielkie. Zobaczyliśmy między innymi wizerunek Mojżesza i scenę
ustanowienia dekalogu. Po skończonych polnych biegach (na wzór filmu o
Franciszku "Brat słońce, siostra księżyc") wróciliśmy do klasztoru, żeby spotkać się z resztą wspólnoty
na kolacji.
|
Francesco- prawdziwy naśladowca Św. Franciszka |
|
Postulat ustala kolejny punkt programu... |
|
Idzie zwiedzać okoliczne tereny... |
|
taka jest konsekwencja tej wyprawy... |
|
Na której natknęliśmy się na samego Mojżesza |
|
Nasz postój pod gołym niebem... |
|
Można porównać do odpoczynku w chmurach |
|
Nie mogło zabraknąć wizyty na wambierzyckiej kalwarii... |
|
Żeby popatrzeć na to wszystko z wysoka. |
|
Św Józef- patron dnia dzisiejszego. |
|
tak wyglądał jeden z naszych "ładniejszych" pokoi |
Pod wieczór udaliśmy się do swoich pokoi przed furtą
klasztorną lub kto woli do piwnicy, gdzie "tylko ciemnośći mieszkały z
nami" z powodu braku dopływu promieni słonecznych. Niektórzy z nas udali
się do kościoła, w którym odbył się koncert muzyczny, a potem
illuminacja bazyliki, czyli prezentacja oświetlenia umieszczonego na
świątyni(w nocy wygląda to wyjątkowo pięknie)
|
Bazylika nocą. |
W rzeczywistości oba
pokoje były jednak zaopatrzone w wygodne łóżka, więc na drugi dzień, po
dobrym wypoczynku mogliśmy uczestniczyć w porannej Mszy Św. odprawionej w
bazylice. Po śniadaniu zabraliśmy się ponownie za sprzedaż towaru. Tym
razem chętnych było trochę więcej, jednak największego ruchu
spodziewaliśmy się na następny dzień.
|
Rano jeszcze wszyscy są zmęczeni- obraz wiruje dookoła |
|
Po chwili jednak z "zapałem" ruszamy do pracy |
|
Marcin K. wzmacnia się poranną kawą zaserwowaną przez Francesco |
|
W tych dniach spędzonych w Wambierzycach... |
|
Pogoda była dość zmienna. |
|
Dziś zamykamy interes i czekamy na lepsze jutro :) |
|
Czekamy z niecierpliwością aż ktoś najmie nas do pracy. |
Nasza nadzieja była słuszna, bo w
kolejnym dniu - 3 maja, odbył się festyn, na którym wystąpiło kilka zespołów m.in "Podzamek Boys", znani nam z odwiedzanego przez nas
Podzamka, blisko Kłodzka. Dwóch z naszych współbraci kleryków - Serafin i
Bazyli zajęło się zbieraniem jałmużny podobnie jak my, lecz ich towarem
okazały się "cegiełki" na remont bazyliki, rozprowadzane za odpowiednią kwotę. Około godziny
siedemnastej przerwaliśmy jednak sprzedaż i dobrą zabawę na koncercie i
ruszyliśmy razem z O. Albertem (proboszczem wambierzyckim, a jednocześnie wikariuszem prowincjalnym, czyli
zastępcą O. Prowincjała) oraz braćmi klerykami do Kłodzka, gdzie
mogliśmy opowiedzieć O. (Wice)Magistrowi o wrażeniach z wyjazdu.
|
Wreszcie będzie co robić- jest kawa z mlekiem. |
|
Na koncercie zdążyliśmy usłyszeć gwóźdź programu- zespół "Podzamek Boys" |
|
Chłopcy ze sceny dali czadu. |
|
Cały dzień żeśmy pracowali i nic żeśmy nie ułowili ? |
|
Jednak nie zabrakło ofiarodawców i teraz obliczamy ile nam jeszcze brakuje. |
|
Ofiara ostatnich dni spełniona.... |
|
Postulanci wrócili do swojej siedziby. |
Więcej zdjęć z wycieczki
TUTAJ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz