piątek, 8 maja 2015

Czas na grilla

Po doprowadzeniu górki Maryi do porządku, udaliśmy się tam ponownie, tym razem aby świętując uroczystość Patrona Polski - św. Stanisława, wspólnie pomodlić się, odprawić majówkę i przeżyć rekreację "na powietrzu", a co się z tym wiąże - zjeść kolację - kiełbaski na gorąco własnoręcznie pieczone nad ogniem. Ruszyliśmy z O. Augustynem biorąc ze sobą wszystko co potrzebne do tej specyficznej rekreacji!              
Dzisiejszy upalny dzień  zapowiada się jeszcze goręcej...
Przygotowani na wszytko...
...dotarliśmy na miejsce.
Najpierw poszukaliśmy gałęzi, żeby Magister mógł ułożyć stos, rozpalić ogień i wzniecić dym. Francesco z Marcinem zajęli się ostrzeniem patyków, które posłużyły nam do przypiekania kiełbasy i boczku. Gdy wszystko było gotowe odmówiliśmy w gorącym klimacie modlitwy wieczorne, a potem zaśpiewaliśmy pieśni do Matki Bożej i litanie loretańską. 
Przed posiłkiem zaśpiewaliśmy pieśni Maryjne...
Magister demonstruje swoją moc podpalania gałęzi

Przy gorejącym ognisku odmówiliśmy brewiarz
Po części modlitewnej nadszedł czas na franciszkańską ucztę - tu każdy według własnego upodobania przygotował sobie posiłek, przy okazji biorąc kurs życia w pustelni, jak sobie radzić w naturalnych warunkach. Po kilku chwilach dołączył do nas O. Mateusz, który wrócił od sióstr Klarysek (jako ich kapelan codziennie odprawia tam Msze Św.) i zgromił nas że nie zaczęliśmy bez niego. Po chwili jednak  przypomniał sobie dawne czasy przy ognisku, kiedy to był harcerzem, więc dla ochłodzenia atmosfery napił się czegoś zimnego - przy takiej temperaturze nie mogło zabraknąć wody dla ugaszenia pragnienia. Gdy "posprzątaliśmy" po sobie nie oszczędzając niczego co można zjeść, zamknęliśmy chwilowo nasze płomienne spotkanie, licząc na kontynuację przy następnej okazji.
Marcin przygotowuje patyki na mięso
Nasz zestaw podróżnika gotowy do użytku :-)

Bierzemy dzidy w dłonie i przygotowujemy kolację.

Tak wyglądała nasza rekreacja na świeżym powietrzu.

                Wicemagister zastał nas jeszcze czuwających...                          
Więc i dla niego znalazło się "co nieco"
Ostatnim posiłkiem Francesco był kawałek boczku
Ojciec Mateusz pustelnik ?
Postulat na łonie natury...
"pełni" wrażeń schodzimy z górki...

I w dwu- pojazdowym konwoju wracamy do klasztoru.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz