sobota, 31 stycznia 2015

Wyprawa na Czarną Górę

Ferie nadal trwają, więc kolejnym naszym celem była  Czarna Góra, niedaleko Kłodzka. W tym dniu było wspomnienie Jana Bosko, założyciela zakonu Salezjanów, którzy dzisiaj obchodzą uroczystość na jego cześć. Najpierw udaliśmy się do Marianówki - wsi, w której znajduje się dom Księży Salezjanów, gdzie spotkaliśmy ks. Marcina Pydę SDB, a następnie uczestniczyliśmy we Mszy Świętej w pobliskiej kaplicy. Później ugoszczeni przez Panią Marię - tamtejszą gospodynię ciepłą kawą i pysznym ciastem, wybraliśmy się do Sanktuarium Marii Śnieżnej Przyczyny naszej radości. Po nawiedzeniu kościoła pożegnaliśmy się z resztą grupy (ks. Marcinem i siostrami, spotkanymi po drodze) i sami udaliśmy się prostą drogą przed siebie na Czarną Górę. Po drodze mieliśmy dużo zabawy ze śniegiem, przez który nie raz musieliśmy się przedzierać. inną przeszkodą był lód, na którym mogliśmy trenować jazdę na łyżwach lub kto woli skoki narciarskie (razem z trenowaniem upadków). W wyniku silnych opadów śniegu  O. Augustyn zarządził odwrót, chociaż byliśmy już u stóp szczytu - tak jednak było bezpieczniej. W drodze powrotnej poszliśmy inną trasą i na szczęście znaleźliśmy nasz samochód w nienaruszonym stanie, wskakując do niego i udając się na ciepły obiad, żeby trochę się ogrzać. Po tej ciężkiej wyprawie ostatnim punktem był obowiązkowy odpoczynek w Kłodzkim klasztorze.

Taka niebezpieczna wyprawa wymaga odpowiednich przygotowań

Tutaj zastaliśmy zimę w pełnej okazałości...

Cieszymy się śniegiem, którego brakuje w Kłodzku

Dom księży Salezjanów w Marianówce...

i widok na tutejszą polanę

 Kaplica Salezjanów
W której odbyła się Msza Św. odprawiona przez O. Augustyna

Nie mogło zabraknąć ciepłej kawy...
w zimnym klimacie na zewnątrz

Znajdujemy się u Matki Bożej Śnieżnej...

"Przyczyny naszej radości"

wyprawa była prawdziwym biegiem z przeszkodami...

W śniegu po kolana.
Dla odzyskania sił nie mogło zabraknąć kawy i słodyczy.

Warto było jednak się poświęcić dla takich widoków...
I zostać zdobywcą szczytu (prawie)
Zmiatamy stąd- wracamy do "wiosny" w Kłodzku

Więcej zdjęć z naszej wyprawy TUTAJ

środa, 28 stycznia 2015

Ferie zimowe 2015

Nadszedł czas ferii zimowych, które są doskonałą okazją do chwili odpoczynku, nabrania sił fizycznych i duchowych, do kolejnych wydarzeń życia postulanckiego. 
Pierwszego dnia "ferii", żeby lepiej przygotować się do późniejszych pieszych wędrówek, wzięliśmy przykład z grupy krasnoludów, przemierzających góry, udając się do pobliskiego kłodzkiego kina na trzecią część  filmu "Hobbit". 
"Bracia mniejsi" gotowi do drogi (tytułowy hobbit z gromadą krasnoludów)
Dwa dni później O. Augustyn zawiózł naszą czwórkę [niestety z powodu choroby, Saturnin nie mógł z nami jechać] do Głogówka, gdzie znajduje się prenowicjat (postulat) Braci Mniejszych Konwentualnych. Przywitani przez  O. Mariana - socjusza [wice-magistra], szybko nawiązaliśmy braterskie relacje z tamtejszymi "postulantami" oraz resztą wspólnoty. Nasz pobyt zaczął się od spotkania przy kawie, po czym udaliśmy się do kościoła, gdzie znajdowała się kopia (lub kto woli oryginał) domku w Loreto, w którym uczestniczyliśmy we Mszy Świętej. Następnie ich ojciec duchowny, wcielając się w funkcje przewodnika, zapoznał nas ze świątynią, opowiadając jej historię i pokazując najciekawsze elementy. Kolejnym punktem spotkania było zwiedzanie ruin pobliskiego zamku wraz z tutejszym "myśliwym", gdzie mogliśmy oglądać ładne starodawne freski (kreski) na jednej ze ścian. Najbardziej przypadły nam do gustu rozpadające się schody, po których szliśmy ostrożnie, chcąc jeszcze trochę pożyć. Najbardziej rekreacyjnym wydarzeniem był mecz odegrany przez nas (o. Augustyn stał na bramce) i drużynę braci konwentualnych, w którym udało nam się przegrać 3-*.
*) nie pamiętamy ile bramek nam strzelili (ale dużo), ale najważniejsze, że dobrze się bawiliśmy i zgodnie z założeniami, jako bracia mniejsi nie baliśmy się przegrać i być ostatnimi  ;)  
Po meczu, zdążyliśmy napić się jeszcze kawy, po czym pożegnaliśmy się ze wspólnotą (zapraszając do Kłodzka na re-wizytę) i udaliśmy się tym razem na Górę św Anny. Tutaj zaproszeni przez O. Ignacego (gwardiana wspólnoty Domu Pielgrzyma), zjedliśmy pyszną kolację, odmówiliśmy nieszpory i po braterskim spotkaniu, udaliśmy się spoczynek w Panu w ciepłym (nawet gorącym) pokoju.
Pierwszy przystanek - klasztor w Głogówku
pukajcie do drzwi...
...a otworzą wam!
Pokój temu domowi...
I wszystkim jego mieszkańcom
Kościół Braci Konwentualnych, gdzie znajduje się...
"Domek Maryi"...
W którym odbyła się Msza Święta
Szybowanie w locie (ekstaza) Św. Józefa z Kupertynu - obraz znajdujący się w jednej z kaplic
Tym razem jesteśmy w kaplicy grobu Pańskiego w pobliżu klasztoru
Który okazał się nieprawdziwy (grób nie jest pusty)
Ruiny zamku w Głogówku
Malowidła na sklepieniu w klimacie myślistwa...
Nasz udany spacer po krętych schodach ( nie ma ofiar w ludziach ani w sprzęcie)
Od tego chodzenia w kółko z naszym przewodnikiem, zakręciło nam się w głowie
Widok z góry na okoliczne kościoły
Bitwa na śnieżki o zamek ?
Odwiedzamy kościół św. Bartłomieja, w którym trwała Adoracja Najświętszego Sakramentu
o. Augustyn włączył się w grę...
i poprowadził nas do boju!
Francesco poznaje napoje braci konwentualnych....
A w Domu Pielgrzyma czekała na nas kolacja - rękami gwardiana uczyniona!
Nazajutrz, po porannej Eucharystii, i zjedzeniu (równie pysznego jak wczorajsza kolacja) śniadania, podziękowawszy o. Ignacemu za gościnę, poszliśmy pokłonić się św Annie w jej bazylice. Po drodze (przedzierając się przez śniegi) nawiedziliśmy cmentarz, na którym spoczywają nasi współbracia, aby pomodlić się za nich. Ponieważ jednak czasu nie mieliśmy dużo, pożegnaliśmy Górę św. Anny i nie zwlekając dłużej przeszliśmy (przejechaliśmy) do centrum dnia dzisiejszego, którym była Jasna Góra w Częstochowie - Sanktuarium Matki Bożej Królowej Polski. Na miejscu podarowaliśmy sobie trochę czasu na prywatną modlitwę i zwiedzanie, każdy według własnych potrzeb. Gdy spotkaliśmy się znowu zwiedziliśmy jeszcze jasnogórską (żywą) szopkę i skarbiec oraz przespacerowaliśmy się wałami (przy okazji ciesząc się śniegiem). Zgłodnieliśmy od nadmiaru wrażeń, więc poszliśmy na pizzę i ekspresową kawę na szybko. W Częstochowie nawiedziliśmy jeszcze sanktuarium Krwi Chrystusa, w którym odmówiliśmy "godzinę popołudniową" z brewiarza. Ostatnim przystankiem tego dnia były Borki Wielkie, gdzie jest nowicjat naszej Prowincji. Zaproszeni przez dobrze nam znanych współbraci nowicjuszy, zwiedziliśmy klasztor, i kościół, co było dobrym przygotowaniem do naszego pobytu w  nowicjacie za parę miesięcy. Po wspólnych modlitwach i kolacji, z nastaniem wieczora wyruszyliśmy do Kłodzka, wyposażeni w nowe znajomości i wrażenia, gotowi na to co Pan Bóg nam przygotował na kolejne dni naszego postulanckiego życia!!!
Szopka w bazylice
Modlitwa na pobliskim cmentarzu

Piesza pielgrzymka na Jasną Górę ?

Zwiedzamy wnętrze kościoła...

i jasnogórską żywą szopkę
Tak wyglądały nasze przygotowania do bitwy kłodzkiej

Udaliśmy się do sanktuarium Krwi Chrystusa..

Gdzie - zgodnie z tradycją - jest przechowywana ziemia, na którą spływała Krew Pańska

Z nastaniem wieczoru wylądowaliśmy w Borkach Wielkich...

By przekroczyć próg nowicjatu...

I znaleźć się na kawie w ciepłej  atmosferze
Francesco wkrótce dołączy do nowicjuszy

Wjazd O. Augustyna na osiołku do Betlejem ?

Wielka szopka w Borkach Wielkich

Pożegnanie po kolacji

pamiątkowe zdjęcie postulatu i nowicjatu....
...i powrót do kłodzkiego klasztoru
Na zakończenie dziękujemy wszystkim, którzy nas tak serdecznie i po bratersku przyjęli!
Niech Pan obdarzy Was pokojem i zapraszamy do Kłodzka!!!


  Więcej zdjęć z naszych ferii zimowych TUTAJ