poniedziałek, 17 lipca 2017

Wakacje w Wiśle 23.06 - 1.07

Wakacyjny wypoczynek w Wiśle, miejsca otoczonego przez beskidzkie szczyty, był dobrym czasem zarówno dla ciała jak i dla ducha. Jednakże, zanim dotarliśmy do siedziby Franciszkanów w Wiśle 23 czerwca, wstąpiliśmy na kawę do braci (Trzech Towarzyszy) z prowincji Panewnickiej
w Chorzowie. 


Ojciec Idzi oprowadza nas po kościele.


Następnie nawiedziliśmy klasztor w Katowicach. Ojciec Sergiusz mile nas przyjął i oprowadził po pobliskiej kalwarii oraz bazylice św. Ludwika Króla i Wniebowzięcia NMP.
Przy grocie Lurdzkiej na kalwarii




W końcu dotarliśmy do Wisły Jawornik. 
Rozpoczęliśmy wędrówkę od sanktuarium Matki Bożej Śnieżnej
Ojciec Ryszard wraz z o.
Rajmundem przyjęli nas życzliwie.

Czas w Wiśle był całkiem intensywny. 
Przez pierwsze trzy dni chodziliśmy po szlakach górskich. Pierwszego dnia zdobyliśmy Klimczok (1117 m n.p.m.).



Dotarliśmy
 Podejście nie było dla nas łatwe. 

W drodze na...

  
Obmyślamy plan ucieczki - przy schronisku Klimczok

Łyk i łyk wody ku orzeźwieniu
Czas na powrót na dół rzeczywistości

Ale znalazło się dwóch, którym nie straszne było wymagające podejście, ponieważ przez mniej więcej połowę trasy szli oni ze sporymi głazami prężąc płuca i muskuły.

Drugiego dnia udaliśmy się na Trzy Kopce Wiślańskie (810 m n.p.m.). Na ten całkiem niski szczyt (zależy dla kogo) prowadził szlak, który w każdym razie dał nam się we znaki już w połowie drogi. Na szczęście po ok.1:20 h marszu podejście znacznie opadło, tak że mogliśmy nieco odetchnąć wędrówką. 

Droga z Trzech Wiślańskich Kopców


Widok ze szczytu
Trzeba wspomnieć, że na górze jeden z braci ułożył poemat, wiersz, jakkolwiek można to nazwać, zacytuję: „Spoglądam w prawo widzę góry, spoglądam w lewo widzę góry, przed sobą widzę góry i gdziekolwiek spojrzę tam zewsząd otaczają mnie góry, góry miłości…” reszty nie będę kończył.











Trzeciego dnia powędrowaliśmy na Mały Stożek (843 m n.p.m.) i Wielki Stożek (979 m n.p.m.).

Szło się spokojnie, bez większego wysiłku. 



















Do czasu kiedy zbliżaliśmy się do Wielkiego Stożka. Droga na ten szczyt była znacząco podniosła ku górze. Podejście o znacznym nachyleniu, kamieniste z początku przerodziło się w utwardzoną drogę, która wiła się wokół góry. 

Droga wiodąca na Stożek
Pejzaż widziany ze Stożka...
Generalnie polecam wszystkie te trzy szczyty.

Trzeba tu wspomnieć, że jedliśmy to co sami sobie zrobiliśmy. Tak więc zasmakowaliśmy np. spaghetti, ryżu z kurczakiem w sosie słodko - kwaśnym, rosołku, czy krokiety z pasztetem. Po górskich wędrówkach potrzeba nam było porządnej dawki pożywienia bogatego w składniki odżywcze.

Oprócz rskich wędrówek byliśmy na basenie, zwiedzaliśmy wiślański rynek,
i pojechaliśmy do Koniakowa
i wiele innych tras przebyliśmy.




Reszta fotorelacji.  

Kierunek Czantoria


Kolejką linową ze szczytu - najlepsze widoki.

Wielkie lądowanie.

Na granicy trzech państw (Polska, Czechy, Słowacja).

Przejść do Słowacji ? Czemu nie, ale weź długi rozbieg...

W Koniakowie na pobliskiej górze u MB Częstochowskiej.
Pobyt był jednym słowem udany.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz