sobota, 5 października 2013

Gaudeamus igitur

W sobotę, skoro świt, cała ósemka wystrojonych w garnitury i krawaty postulantów pomaszerowała niezbyt raźnym krokiem w kierunku kuchni na wyjątkowo wczesne śniadanie. Powód był prosty: musieliśmy dotrzeć do Wrocławia przed 9:00, by spokojnie zdążyć na uroczystą Eucharystię i inaugurację Roku Akademickiego. Zjedliśmy więc szybko co kto znalazł w kuchennych zasobach, po czym, gdy tylko pojawił się nasz Magister, wsiedliśmy na pokład naszego czterokołowego Postulat Airlines, zapięliśmy pasy i ruszyliśmy nach Breslau. Od razu padła też propozycja Grzegorza, żeby w drodze "myknąć Godzinki", co wszyscy z o. Augustynem na czele przyjęliśmy z wielkim entuzjazmem i tym sposobem droga minęła nam nie tylko szybko, ale i pobożnie - jak na przyszłych mnichów przystało.
Z bezpiecznym zapasem czasu dotarliśmy do celu, udaliśmy się więc do salki rekreacyjnej naszych braci kleryków, którzy przyjęli nas bardzo serdecznie i ugościli kawą, po czym udaliśmy się do kościoła.

Postulanci, Nowicjusze i Klerycy - w końcu salka się zapełniła.
o. Alan w asyście diakonów Leona  i Tyberiusza.
Kiedyś też tak pięknie będziemy służyli.
Uroczystej Mszy Świętej przewodniczył Minister Prowincjonalny o. dr Alan Brzyski. Homilię wygłosił ojciec duchowny seminarium, mgr lic. Wojciech Piętowski, który przybliżył nam nieco sylwetki trzech świętych kobiet: Faustyny Kowalskiej, Teresy Benedykty od Krzyża oraz Maryi, matki Jezusa, które łączyło umiłowanie Prawdy, czyli Chrystusa, oraz dążenie do zjednoczenia z nim.
Po Eucharystii w klasztornej auli odbyła się uroczysta akademia, której gospodarzem był rektor WSD, o. dr Wawrzyniec Wojtyra. Dokonano immatrykulacji trzech nowych studentów: fr. Serafina Zieglera OFM, fr. Kasjana Tkacza OFM oraz fr. Tomasza Lisowskiego CMF. Natomiast tradycyjny wykład inauguracyjny wygłosił ks. prof. Jerzy Machnacz, który opowiedział o drodze od ateizmu do wiary poprzez fenomenologię Edmunda Husserla na przykładzie dwóch wybitnych kobiet: Edyty Stein i Gerdy Walther. 
Za radą o. Augustyna zajęliśmy bezpieczne miejsca gdzieś w połowie.
O. dr Wawrzyniec Wojtyra przedstawia zacnych gości.
Nowi studenci: fr. Serafin OFM, fr. Kasjan OFM oraz fr. Tomasza CMF.
Ks. prof. Jerzy Machnacz
I jeszcze pamiątkowe zdjęcie!
Po tej podniosłej uczcie dla duszy i naszych umysłów, przyszedł czas na coś dla ciała, czyli równie uroczysty obiad, po którym mieliśmy zdać się na łaskę i niełaskę naszego współbrata Radosława, który zasiadł za sterami naszego granatowego buso-bolidu. Ruszyliśmy do Trzebnicy, gdzie spoczywają doczesne szczątki patronki naszej Prowincji - św. Jadwigi Śląskiej. O mieście i tamtejszym sanktuarium znacznie więcej, niż my, wiedział br. Makary, który nie bez obaw wsiadł z nami na pokład. Jednak już na miejscu atmosfera znacznie się rozluźniła, a fakt dotarcia bez większego szwanku na miejsce znacząco zwiększał nasze szanse na równie bezpieczny powrót. Ruszyliśmy zatem modlić się i zwiedzać.
Br. Makary opowiada gdzie jesteśmy i kim właściwie św. Jadwiga była.
Grobowiec świętej.
Przy okazji załapaliśmy się na ucałowanie relikwii świętej. Odmówiliśmy także wspólnie nieszpory i po odwiedzeniu każdego dostępnego zakątka postanowiliśmy wrócić do Wrocławia, skąd już z o. Augustynem mieliśmy wyruszyć do legendarnego miejsca, czyli rodziców naszego o. Magistra. W drodze czekała nas jeszcze niezbędna lekcja savuarvie, która sprowadziła się do tego, że gdy rodzice zobaczą ósemkę radosnych postulatów pod krawatami to już będą szczęśliwi, oraz bardzo ewangelicznego Jedzcie co wam podadzą (Mt 10, 8). Cóż począć - pokorni zastosowaliśmy się do wskazówek.
Jeszcze nieświadomi co nas czeka...
Przed deserem na szczęście o. Magister zarządził spacer.
 Tak ubogaceni po całym długim dniu, ciężsi o kilka kilogramów, wróciliśmy wieczorem do naszego Kłodzkiego domu bez marudzenia udając się niemal wprost do swoich łóżek, bowiem przed nami była jeszcze niedzielna uroczystość odpustowa naszej parafii.

4 komentarze:

  1. A na facebooku świat się dla Was kochani zatrzymał ? :) Uzupełniać wieści na bieżąco!!!! :) Dziękując za dar Waszego powołania pamiętam w modlitwie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki wielkie za słuszną uwagę...
    Choć oczywiście życie na FB się nie kończy, to jednak zawsze to jakaś forma przekazu :)
    Dzięki za modlitwę. Odwzajemniamy ją także względem naszych "Anonimowych" czytelników :)
    Pozdrawiamy z Kłodzka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na FB oczywiście życie się nie kończy...ale może być on narzędziem ewangelizacji i dobrze, że istnieje tam Wasz profil, dzięki któremu wielu czytelników trafia na Waszego blooga, który jest przeciwwagą dla brudów internetu.
      Czasami "anonimowi" lepiej niech takimi pozostaną...a modlitewna wieź dla Pana nie jest już bezimienna :)

      Usuń
    2. Już uaktualniliśmy wpis na FB...
      pozdrawiamy z modlitwą!

      Usuń