Postulanckie wakacje już się zakończyły. Przedwczoraj powróciliśmy do klasztoru z naszych odpoczynków i apostolatów. Nie mieliśmy jednak zbyt dużo czasu [na razie] na dzielenie się wrażeniami, ponieważ przed nami jeszcze dużo pracy.
Tak... Tak... Gruntownie wyczyszczone półki, wypełnione kartony i plecaki oraz wiszące habity, to wyraźny znak, że do opuszczenia murów kłodzkiego
klasztoru, w którym spędziliśmy ostatni rok, pozostały nam już tylko godziny. Dlatego pakujemy swoje
"ubóstwo", sprzątamy pokoje i przygotowujemy miejsce dla następnych postulantów.
Zanim jednak wyjedziemy, pożegnamy się i ruszymy w kierunku Borek Wielkich, postanowiliśmy pozostawić magistrowi pamiątkę po naszym kursie.
Rewers koszulki wyraźnie nawiązuje do słów św. Franciszka... jednak w tym wypadku naszym sprzymierzeńcem okazał się "tłumacz google".
Pozostawiliśmy jeszcze jedno nasze zdjęcie... jednak, aby zadość stało się naszej kursowej tradycji, a magister nie miał zbyt prostego zadania... zdjęcie tym razem w innej formie :)
Magister za to wręczył każdemu z nas krzyż San Damiano. Ponieważ, jak mówił, nowicjat - już z samej nazwy ma być czymś nowym, zachęcał słowami papieża Franciszka, abyśmy w na nowo zaufali krzyżowi Jezusa.
Magister za to wręczył każdemu z nas krzyż San Damiano. Ponieważ, jak mówił, nowicjat - już z samej nazwy ma być czymś nowym, zachęcał słowami papieża Franciszka, abyśmy w na nowo zaufali krzyżowi Jezusa.
Jak mówił niedawno Ojciec Święty w Seulu: "Krzyż Chrystusa objawia moc Boga, aby pokonać każdy podział, aby
uzdrowić każdą ranę i przywrócić pierwotne więzi braterskiej miłości".
A na osłodę rozstania - do krzyży dołożył słoik miodu :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz