Nadszedł czas ferii zimowych, które są doskonałą okazją do chwili odpoczynku, nabrania sił fizycznych i duchowych, do kolejnych wydarzeń życia postulanckiego.
Pierwszego dnia "ferii", żeby lepiej przygotować się do późniejszych pieszych wędrówek, wzięliśmy przykład z grupy krasnoludów, przemierzających góry, udając się do pobliskiego kłodzkiego kina na trzecią część filmu "Hobbit".
|
"Bracia mniejsi" gotowi do drogi (tytułowy hobbit z gromadą krasnoludów) |
Dwa dni później O. Augustyn zawiózł naszą czwórkę [niestety z powodu choroby, Saturnin nie mógł z nami jechać] do Głogówka, gdzie znajduje się
prenowicjat (postulat) Braci Mniejszych Konwentualnych. Przywitani przez O. Mariana - socjusza [wice-magistra], szybko nawiązaliśmy braterskie relacje z tamtejszymi "postulantami" oraz resztą wspólnoty. Nasz pobyt zaczął się od spotkania przy kawie, po czym udaliśmy się do kościoła, gdzie znajdowała się kopia (lub kto woli oryginał) domku w Loreto, w którym uczestniczyliśmy we Mszy Świętej. Następnie ich ojciec duchowny, wcielając się w funkcje przewodnika, zapoznał nas ze świątynią, opowiadając jej historię i pokazując najciekawsze elementy. Kolejnym punktem spotkania było zwiedzanie ruin pobliskiego zamku wraz z tutejszym "myśliwym", gdzie mogliśmy oglądać ładne starodawne freski (kreski) na jednej ze ścian. Najbardziej przypadły nam do gustu rozpadające się schody, po których szliśmy ostrożnie, chcąc jeszcze trochę pożyć. Najbardziej rekreacyjnym wydarzeniem był mecz odegrany przez nas (o. Augustyn stał na bramce) i drużynę braci konwentualnych, w którym udało nam się przegrać 3-*.
*) nie pamiętamy ile bramek nam strzelili (ale dużo), ale najważniejsze, że dobrze się bawiliśmy i zgodnie z założeniami, jako bracia mniejsi nie baliśmy się przegrać i być ostatnimi ;)
Po meczu, zdążyliśmy napić się jeszcze kawy, po czym pożegnaliśmy się ze wspólnotą (zapraszając do Kłodzka na re-wizytę) i udaliśmy się tym razem na Górę św Anny. Tutaj zaproszeni przez O. Ignacego (gwardiana wspólnoty Domu Pielgrzyma), zjedliśmy pyszną kolację, odmówiliśmy nieszpory i po braterskim spotkaniu, udaliśmy się spoczynek w Panu w ciepłym (nawet gorącym) pokoju.
|
Pierwszy przystanek - klasztor w Głogówku |
|
pukajcie do drzwi... |
|
...a otworzą wam! |
|
Pokój temu domowi... |
|
I wszystkim jego mieszkańcom |
|
Kościół Braci Konwentualnych, gdzie znajduje się... |
|
"Domek Maryi"... |
|
W którym odbyła się Msza Święta |
|
Szybowanie w locie (ekstaza) Św. Józefa z Kupertynu - obraz znajdujący się w jednej z kaplic |
|
Tym razem jesteśmy w kaplicy grobu Pańskiego w pobliżu klasztoru |
|
Który okazał się nieprawdziwy (grób nie jest pusty) |
|
Ruiny zamku w Głogówku |
|
Malowidła na sklepieniu w klimacie myślistwa... |
|
Nasz udany spacer po krętych schodach ( nie ma ofiar w ludziach ani w sprzęcie) |
|
Od tego chodzenia w kółko z naszym przewodnikiem, zakręciło nam się w głowie |
|
Widok z góry na okoliczne kościoły |
|
Bitwa na śnieżki o zamek ? |
|
Odwiedzamy kościół św. Bartłomieja, w którym trwała Adoracja Najświętszego Sakramentu |
|
o. Augustyn włączył się w grę... |
|
i poprowadził nas do boju! |
|
Francesco poznaje napoje braci konwentualnych.... |
|
A w Domu Pielgrzyma czekała na nas kolacja - rękami gwardiana uczyniona! |
Nazajutrz, po porannej Eucharystii, i zjedzeniu (równie pysznego jak wczorajsza kolacja) śniadania, podziękowawszy o. Ignacemu za gościnę, poszliśmy pokłonić się św Annie w jej bazylice. Po drodze (przedzierając się przez śniegi) nawiedziliśmy cmentarz, na którym spoczywają nasi współbracia, aby pomodlić się za nich. Ponieważ jednak czasu nie mieliśmy dużo, pożegnaliśmy Górę św. Anny i nie zwlekając dłużej przeszliśmy (przejechaliśmy) do centrum dnia dzisiejszego, którym była Jasna Góra w Częstochowie - Sanktuarium Matki Bożej Królowej Polski. Na miejscu podarowaliśmy sobie trochę czasu na prywatną modlitwę i zwiedzanie, każdy według własnych potrzeb. Gdy spotkaliśmy się znowu zwiedziliśmy jeszcze jasnogórską (żywą) szopkę i skarbiec oraz przespacerowaliśmy się wałami (przy okazji ciesząc się śniegiem). Zgłodnieliśmy od nadmiaru wrażeń, więc poszliśmy na pizzę i ekspresową kawę na szybko. W Częstochowie nawiedziliśmy jeszcze sanktuarium Krwi Chrystusa, w którym odmówiliśmy "godzinę popołudniową" z brewiarza. Ostatnim przystankiem tego dnia były Borki Wielkie, gdzie jest nowicjat naszej Prowincji. Zaproszeni przez dobrze nam znanych współbraci nowicjuszy, zwiedziliśmy klasztor, i kościół, co było dobrym przygotowaniem do naszego pobytu w nowicjacie za parę miesięcy. Po wspólnych modlitwach i kolacji, z nastaniem wieczora wyruszyliśmy do Kłodzka, wyposażeni w nowe znajomości i wrażenia, gotowi na to co Pan Bóg nam przygotował na kolejne dni naszego postulanckiego życia!!!