czwartek, 30 maja 2013

Uroczystość Ciała i Krwi Chrystusa

Przez trzy ostatnie dni trwały gorączkowe przygotowania do procesji Bożego Ciała, która w dniu dzisiejszym przeszła ulicami Kłodzka. Naszej parafii zlecono budowę dwóch ołtarzy (czwartego i błogosławieństwa końcowego). Od poniedziałku główkowaliśmy, planowaliśmy i "kminiliśmy", jak to zrobić, aby ołtarze wyglądały godnie i stosowanie do tak znaczącej uroczystości. Po przemyśleniu całej koncepcji zabraliśmy się do gromadzenia materiałów niezbędnych do budowy ołtarzy. Menadżerem technicznym był Artur (wiercić, spawać, przymocować), zaś artystycznym Patryk (ułożyć, przełożyć, poukładać). Cała reszta wspierała swoimi siłami fizycznymi pomysły tej dwójki. Dziś rano, o godzinie 6.00 uczestniczyliśmy we mszy świętej, aby później móc w pełni poświęcić się oprawie procesji. Pierwszy ołtarz staną na rynku, pod kolumną wotywną NMP, a drugi przy naszym kościele, pod figura św. Franciszka. W pracy nieustannie wspierał nas o. Augustyn, nasz niezastąpiony magister. Procesja, która ruszyła o 10.30 z parafii Podwyższenia Krzyża, przebiegała sprawnie. Wymodliliśmy brak wiatru, który mógł zaszkodzić delikatnej konstrukcji naszego "rynkowego" ołtarza. Przy trzecim ołtarzu zaczęło padać. Przy czwartym już wszyscy pochowali się pod parasolami. Piąty ołtarz, gdzie zostało udzielone końcowe błogosławieństwo w ostatniej chwili został przykryty namiotem. Jednogłośnie uznaliśmy, że ołtarz na rynku bił na głowę wszystkie pozostałe pod względem piękna oraz zaangażowania budowniczych. 


Przygotowywanie świec
(nota bene na krótko przed uroczystością stłukły się nam się klosze. Ech...).



Artur w swoim żywiole.
Wiercić, sklejać, spawać, mierzyć, ciąć, etc...



Patryk w swoim żywiole
(układać, dopasowywać, przymierzać, upiększać, nadawać smaku, etc...)


Brzózki leżakują przed swoim wielkim dniem
(zauważyć warto, że często stanowią one centrum zainteresowania idących w procesji).


Mieliśmy momenty zwątpienia, kiedy coś poszło nie po naszej myśli.
Niektóre brzózki nie wytrzymywały napięcia.



Kwiatami zajmowali się Patryk, Andrzej i Tomek (niewidoczny na zdjęciu).
Pochłonęło to bardzo wiele czasu, gdyż parafianie bardzo ofiarnie podeszli do prośby 
o przyniesienie kwiatów do dekoracji ołtarzy.





Może florystami nie jesteśmy, ale źle to nie wygląda. 



Rozpoczyna się praca w terenie. Zderzenie ideałów z rzeczywistością.


Centralne miejsce ołtarza, czyli krzyż.



Zarys koncepcji już się krystalizuje. 



Tymczasem Andrzej zarządzał budową ołtarza pod św. Franciszkiem.



I wyszło mu całkiem gustownie.

A co tam u "konkurencji"? 



Ołtarz nr 1 - parafia Podwyższenia Krzyża



Ołtarz nr 2 - parafia jezuicka


Ołtarz na 3 - również parafia jezuicka




Ołtarz nr 4, czyli nasz, tj. parafii franciszkanów.
Czyż nie wzbudza zachwytu?



Ruszyła procesja.
Nie zatrzymał jej nawet deszcz.



Procesja dotarła do naszego ołtarza, 
gdzie Pana Jezusa przyniósł o. Mirosław,
a skąd przeniósł go do ostatniego ołtarza o.Augustyn.




A tyle zostało z brzózek po przejściu wiernych. Niemal jak plaga szarańczy...


poniedziałek, 27 maja 2013

Relikwie bł. José Sáncheza del Río.

Dziś bracia Patryk i Tomek uczestniczyli w kłodzkiej parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w peregrynacji relikwii błogosławionego José Sáncheza del Río, meksykańskiego męczennika z czasów wojny domowej w latach 20-tych. Jego postać jest znana głównie dzięki filmowi "Cristiada", który niedawno wszedł do kin. Peregrynacji towarzyszyło nabożeństwo majowe, Eucharystia, czuwanie modlitewne oraz Apel Jasnogórski. Trwało ono od godziny 17.30 do 21.00. Bracia powrócili do klasztoru bardzo przejęci i zdumieni ogromnym zainteresowaniem, jakim peregrynacja relikwii błogosławionego męczennika cieszyła się wśród mieszkańców Kłodzka.


Peregrynacji przewodniczył ksiądz dziekan Julian Rafałko.


Relikwiarz z krwią błogosławionego José Sáncheza del Río. 

poniedziałek, 20 maja 2013

Imieniny br. Bernardyna

Dziś we wspomnienie św. Bernardyna ze Sieny, nasz brat Bernardyn obchodzi imieniny. My pomimo zmęczenia wynikającego z późnego powrotu z pobytu we Wrocławiu przygotowaliśmy solenizantowi wystawkę, co jest rzecz jasna świętą tradycją naszego domu formacyjnego. Poza tym zastąpiliśmy br. Bernardyna tego dnia w zakrystii, dzięki czemu nie musiał w dniu imienin zrywać się skoro świt do swoich obowiązków. Wieczorem naturalnie odbyła się obowiązkowa przy takich okazjach rekreacja. Plurimos annos bracie Bernardynie!


Krótkie życzenia...


...i konkretna wystawką (a raczej zastawka
:)

niedziela, 19 maja 2013

Święcenia

W piątkowe południe wyruszyliśmy pociągiem (bez magistra, który podążył za nami wieczorem samochodem) do Wrocławia na święcenia diakonatu i prezbiteratu w naszym seminarium. po dotarciu na miejsce i posileniu się w karłowickim refektarzu zostaliśmy zaprzęgnięci do rozmaitych sprawunków. Na samym początku próba w kościele przed mającą się odbyć nazajutrz ceremonią. Potem pokręciliśmy się z braćmi klerykami po klasztorze, by w czasie kolacji być świadkami, jak kandydaci do diakonatu i kapłaństwa proszą ojca prowincjała i ojca rektora o zezwolenie na przystąpienie do święceń. Późnym wieczorem we Fraterni karłowickiego duszpasterstwa Antoni odbyło się spotkanie młodzieży związanej z franciszkanami z Urbanem, Tyberiuszem i Leonem, a po nich przyszedł czas na czuwanie modlitewne, w którym rzecz jasna braliśmy udział.
Sobota zaczęła się bardzo intensywnie. Podzieleni na dwa oddziały pomagaliśmy w przygotowaniu refektarza i kościoła na uroczystość i przyjęcie gości. W uroczystej liturgii otrzymaliśmy mało wymagające funkcje (abyśmy nie nabroili zbyt wiele). Marcin i Artur nieśli akolitki na czele procesji na wejście i wyjście, a Patryk i Tomek trzymali insygnia biskupie: mitrę i pastorał. Łukasz pomagał w zakrystii. Andrzej i Damian otrzymali misję specjalną, czyli zmywak w kuchni. Wywiązaliśmy się wzorowo, co poświadczyli obaj ceremonariusze, bracia Makary i Kanizy. Święceń udzielał ks. abp Alfons Nossol. Po uroczystości w kościele nastąpiła uczta dla ciała w refektarzu na która przybyli licznie zgromadzeni goście. Po południu wraz z ojcem Magistrem udaliśmy się na wrocławskie Sołtysowice, do znajdującego się tam naszego klasztoru, aby odwiedzić miejscową wspólnotę. Wieczorem pomogliśmy ojcu Urbanowi (już ojcu!) w przygotowaniu sali na zabawę prymicyjną, po czym zostaliśmy zaproszeni na grilla do rodziny naszego neoprezbitera A potem pojechaliśmy zwiedzać Wrocław nocą (czyt. wieczorem, przed zmrokiem, kiedy wszędzie kłębiły się tłumy ludzi przybyłe na tzw. Noc Muzeów). Dobrze, że chociaż Ostrów Tumski nie cieszył się taka popularnością i można tam było swobodniej pospacerować.
Niedziela była spokojniejsza. Przed południem zwiedzaliśmy Wrocław (głównie okolice Hali Stulecia z Ogrodem Japońskim włącznie). O godzinie 13.00 pojechaliśmy na Zakrzów na mszę prymicyjną o. Urbana w trakcie której otrzymaliśmy błogosławieństwo prymicyjne. Po mszy udaliśmy się do domu rodzinnego o. Augustyna, gdzie zostaliśmy ugoszczeni przez jego rodziców. Było syto... Wreszcie o 22.00 wróciliśmy do Kłodzka, zmęczeni, ale pełni pozytywnych wrażeń.




Przyszli diakoni i przyszły prezbiter proszą o pozwolenie na przyjęcie święceń.


Fraternia - mały metraż, duży tłum.



Oglądanie archiwalnych filmów sprawiło, że poproszono Tyberiusza i Leona o bis.

[Jak się uda, to zamieścimy tu film z tego wydarzenia]



Artur i Marcin a akcji :)


Niektórzy się z nas śmiali...



ksiądz arcybiskup Alfons Nossol (ważna persona tego dnia).


Litania do Wszystkich Świetych


Wielkie skupienie na twarzach Patryka i Tomka.


I już po wszystkim :)


Wizyta na Sołtysowicach. Tu z bratem Adrianem.


Franciszek jedzie z nami.


Nie pytajcie, bo i tak nie zrozumiecie...




Dekoracja w nawiązaniu do misyjnych zapędów o. Urbana. 


Grill po świeceniach.
Tu nawet my nie wiemy o co chodzi.


Wieczór na mieście.
Naprawdę nie było gdzie zaparkować.


Spokojny Ostrów Tumski.
Chciałbyś Marcinie... :)


Niedzielny poranek.
Podobno o. Augustyn pamięta ten widok.
A te wieże wyglądały tak kilka lat po wojnie 
0_o


Ogród japoński 
(japoński chyba tylko z nazwy)


Oczekiwanie przed domem neoprezbitera.



Dłuższe oczekiwanie...


Msza prymicyjna.
Pomagał jeden z świeżo wyświęconych diakonów.