piątek, 3 maja 2013

Majówka

1. maja - deszcz
2. maja - deszcz
3. maja - ruszamy w drogę!
Na ten dzień przewidzieliśmy wizytę w naszym klasztorze w Legnicy. Na miejscu spotkaliśmy Patryka, który wracał własnie z zaległego urlopu wielkanocnego. Ale zanim do tego doszło, zatrzymaliśmy się w kilku ciekawych miejscach i doświadczyliśmy iście franciszkańskiej radości.



Na początku odwiedziliśmy Jawor, gdzie stoi ów słynny Kościół Pokoju (jeden z dwóch, drugi stoi w Świdnicy). Najpierw przestudiowaliśmy tablicę informacyjną na jego temat...


Następnie zabraliśmy się za bezpośrednią ocenę budynku.


Artura coś szczególnie zafrasowało w tablicy memoriałowej ustawionej pod kościołem.


Okazało się, że wstęp do kościoła wynosi 10 zł + 5zł za fotografowanie.
Zagadka: skąd pochodzi zatem to zdjęcie
(bo rzecz jasna nie pozwoliliśmy sobie na wejście) :)


Naturalnie nie mogło się obejść w tym miejscu, bez pamiątkowego zdjęcia.


Ledwie zrobiliśmy zdjęcie, a już naszą uwagę przykuła nowa atrakcja na trawniku wokół kościoła - jeż!


 Ku uciesze Artura i Tomka zwierzątko nie uciekło,
a wykazywało tendencje do przymilania się.


Dokąd teraz?


Ku uciesze Marcin skierowaliśmy się do świątyni, której patronował imiennik naszego seniora.


Tym razem był to już kościół katolicki i nie pobierano opłat.


Obowiązkowa lektura tablicy informacyjnej.


Niestety, opłat wprawdzie nie było, ale była krata uniemożliwiająca wejście do środka.
Ponoć w ołtarzu głównym znajduje się obraz namalowany ręką Antoniego Schefflera 


Pokreciliśmy się trochę wokół kościoła i ruszyliśmy dalej zgłębiać tajniki Jawora.


Dotarliśmy na jaworski rynek. Pierwsze co nas uderzyło to...


...wizerunek papieża Jana Pawła II na ratuszu.
A ktoś ubolewa nad sekularyzację państwa.


To zdjęcie dowodzi tylko dnia, w którym odbyła się wycieczka.


XXIII kurs postulatu podziwia kamienice podcieniowe na rynku w Jaworze.
Zaiste chędoga architektura.


Z przodu kaplica św. Wojciecha, z tyłu pobernardyński (nasz?) kościół Wniebowzięcia NMP.


Naturalnie zgłębiliśmy się w treść tablic informacyjnych.


Później zupełnie przypadkiem natknęliśmy się na były kościół franciszkanek. 


Jednak po lekturze tablicy informacyjnej i...


...tablicy informującej o obecnym właścicielu, jakoś przestał nas zachwycać.






 Później Marcin zaczął bawić się telefonem, czyniąc przy okazji reklamę jaworskim przedsiębiorcom :)


Pomnik z cyklu: "Magistrowa proza życia".
Egzemplarz pod nazwą: "Ach, te buty!"


Następnie ruszyliśmy do Pola Legnickiego.
GPS jak zawsze niezawodny. 


po dotarciu na miejsce, za co chwaliliśmy Pana, 
szukaliśmy otwartych drzwi, aby móc się pomodlić.
Tu jednak modlitwa kosztuje... :/


No, cóż. To jednak sanktuarium patronki naszej prowincji, św. Jadwigi Śląskiej,
 więc nie sposób nie skorzystać z możliwości wejścia.


Wewnątrz odmówiliśmy z brewiarza Godzinę Mniejszą, 
a potem zaczęliśmy zwiedzanie świątyni.


Sufity "prawie" jak w naszym refektarzu, ale "prawie' czyni wielka różnicę.


Czyżby relikwiarz św. Jadwigi?


Tablica opowiadająca odległe dzieje sanktuarium.


I tabliczka informująca o nowszych dziejach tego miejsca.


Wreszcie dotarliśmy do Legnickiego klasztoru.
Radości tej nie sposób ukryć.


Zapomnieliśmy zrobić sobie zdjęcie ze wspólnota domową, 
ale mamy za to zdjęcia z zaskoczenia.
Ojciec Paweł i ojciec Damian.



Po wizycie w klasztorze zamarzyło nam się nawiedzić legnicką katedrę.


Patryk tak nas poprowadził...


....że faktycznie trafiliśmy do katedry, ale protestanckiej. o_O


Szukając właściwej świątyni mogliśmy jednak poznać piękno legnickich zabytków


...jakkolwiek by one nie wyglądały.


Znaleźliśmy jakiś kościół.


Niezastąpiona tablica informacyjna potwierdziła nam, że jest to cel naszych poszukiwań.


I zrobiliśmy jeszcze wiele innych zdjęć,
ale na próżno by je tu zamieszczać
i trwonić cenny czas naszych czytelników.


 Po pełnym wrażeń dniu wróciliśmy do Kłodzka. I mimo że nie wyjechaliśmy daleko poza miejsce zamieszkania, to naszą podróż możemy uznać za szczególnie interesującą i ubogacająca duchowo.

1 komentarz: