Uwaga!
Dzieci nie czytać!
Po takim formalnym wstępie pozwolimy sobie jeszcze zwrócić uwagę, że św. Mikołaj jest jak najbardziej autentyczną postacią. Był bardzo pobożnym i miłosiernym biskupem Miry, który cały odziedziczony po rodzicach majątek rozdawał ubogim. I właśnie takiemu Mikołajowi mieli w tym roku pomagać postulanci, którzy ochoczo odziali się w biskupie szaty, by przekazywać najmłodszym upominki i dementując plotki o przerośniętym krasnalu w saniach z reniferami. Poniżej przedstawiamy więc sylwetki naszych pięciu dzielnych zespołów mikołajowych:
Bartek - Mikołaj terminator. Przez wiatr w kościele kilkakrotnie zgubił mitrę, więc egzamin na biskupa oblał w przedbiegach. Ponieważ jednak dzieci po roratach o szóstej rano, są nadal zaspane, bez problemu dały się udobruchać drobnymi upominkami, które Mikołaj wydobywał ze swojego wora.
Radek - Mikołaj tryskający energią i entuzjazmem zupełnie niepodobnym do swojego wieku i sędziwej brody. Dzieci jednak były przeszczęśliwe i w ramach wdzięczności podarowały Mikołajowi całą masę ręcznie wykonanych laurek.
Grzegorz - urodzony biskup i Mikołaj. Przepytał, nawet dwu, trzylatki, z ostatniej encykliki Lumen Fidei - bo czegoż dzieci nie zrobią dla wymarzonych prezentów?
Mariusz Z. i jego armia pomocników - Śnieżynek, które pilnowały, by któryś ministrant czy któraś marianka nie rzuciły mu się na szyję porywając przy tym prezenty. Skoro wrócił żywy, to chyba dał sobie dobrze radę.
Mariusz J i jego wyluzowany Śnieżynek, który zrobił swoim imażem wielką furorę. Rozdali prezenty, zrobili sobie z wszystkimi zdjęcia i nikogo nie zrazili nawet tym, że biskupa przywiózł i zabrał samochodem franciszkanin...
Czy Mikołaj-Bratek coś widział? Na zdjęciu widać jak broda "świętego" zasłania oczy :]. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń