poniedziałek, 5 października 2015

Kuchnia charytatywna

Zgodnie z zapowiedziami magistra, miesiąc październik był czasem, kiedy to mogliśmy włączyć się w jedno z większych i bardziej charakterystycznych dzieł naszej Prowincji zakonnej. Podobnie jak poprzednie kursy postulantów, udawaliśmy się po dwóch do Wrocławia i tam przez tydzień pomagaliśmy we Franciszkańskiej Kuchni Charytatywnej

Zanim jednak pierwsza dwójka udała się do Wrocławia, miało miejsce bardzo ważne wydarzenie - otóż wyprzedzając to, co będzie miało miejsce za trzy tygodnie w naszej ojczyźnie, przeprowadziliśmy pierwsze, wolne wybory na seniora postulantów. Wybory ogłosił magister, natomiast wicemagister [jako prawnik] czuwał nad prawidłowością głosowania.

Niniejszym ogłaszamy, że seniorem, wybranym w wyniku wolnych wyborów został Kevin, któremu gratulujemy i pamiętamy w modlitwie. Tak się jednak zdarzyło, że Kevin nie miał okazji wykazać się od razu na nowym stanowisku, ponieważ... w tym samym dniu wyjechał do Kuchni Charytatywnej, do której wracamy w naszym poście :)

Nasza Kuchnia Charytatywna [prowadzona przez br. Rafała] codziennie wydaje ok. 400 porcji zupy, a także dba o opiekę socjalną najbardziej potrzebujących. I w taki sposób, przez tydzień tego szczególnego apostolatu, mogliśmy włączyć się w pracę / służbę na rzecz potrzebujących. Sprzątaliśmy, kisiliśmy kapustę, obieraliśmy ziemniaki, pomagaliśmy gotować, rozdawaliśmy posiłki i... po prostu doświadczaliśmy co to znaczy być bratem mniejszym pośród "mniejszych" tego świata.

Przebywając w klasztorze wrocławskim, korzystaliśmy tradycyjnie z gościnności braci z Wyższego Seminarium Duchownego. Dzięki temu mogliśmy lepiej poznać naszych [niewiele] starszych współbraci przez wspólne przebywanie, rekreację, pracę i oczywiście wspólną modlitwę.

Dziękujemy br. Rafałowi za zgodę na nasz przyjazd i przybliżenie nam działalności Kuchni Charytatywnej, a braciom klerykom i juniorzystom [na czele z o. Jozue - ich magistrem] za franciszkańską radość i braterskie przyjęcie!

Ze zdjęć mamy tylko jedno... ale to świadczy o tym, że tacy byliśmy zapracowani, że nie mieliśmy czasu na robienie zdjęć ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz