sobota, 3 października 2015

Pierwszy [aczkolwiek podwójny] Transitus

Dzień 3 października był na na okazją, aby pierwszy raz przeżywać we wspólnocie pamiątkę śmierci i przejścia do nieba naszego Ojca św. Franciszka z Asyżu. Jak dowiedzieliśmy się od starszych współbraci, jest to dla nas - franciszkanów wyjątkowe wydarzenie i dlatego już kilka dni wcześniej rozpoczęliśmy przygotowania do nabożeństwa. Tegoroczna wizja naszego magistra zakładała, że wszystkich przybyłych na Transitus do kościoła, "przeniesiemy" niemalże 800 lat wstecz, tak, aby wszyscy mogli przeżyć "na żywo" moment śmierci Franciszka.
O. Augustyn rozdał nam scenariusz nabożeństwa i przydzielił każdemu rolę jaką miał odegrać w całym przedsięwzięciu... Przez kilka dni uczyliśmy się tekstów, przygotowywaliśmy skromną scenografię, podłączaliśmy światła itp. Jedną z bardziej ekscytujących chwil było otwarcie przed nami szafy z habitami, które mieliśmy ubrać na nabożeństwo... Przymierzając strój zakonny, pewnie każdy z nas wyobrażał sobie siebie za kilka miesięcy czy lat...


W każdym razie musieliśmy pozostawić wizje przyszłości i udaliśmy się na próbę generalną [zdjęcia TUTAJ]...

...po której mogliśmy nabrać oddechu, pomodlić się i... przygotować się do wieczornego nabożeństwa, już ze wszystkimi wiernymi zgromadzonymi w kościele i z współbraćmi. 

Myślimy, że nabożeństwo było wielkim przeżyciem nie tylko dla nas. Kościół był pełny i sądząc po twarzach ludzi - podobało się :) Galeria zdjęć TUTAJ

Nie mieliśmy jednak czasu, aby po-przeżywać nasz Transitus, ponieważ w tempie błyskawicznym musieliśmy zwinąć sprzęt i scenografię, szybko zjeść kolację i udać się do klarysek, gdzie nabożeństwo miało być odprawione po raz drugi. 

I tutaj wszytko poszło bardzo dobrze - choć przy skromniejszej "widowni", ale nam, jako przyszłym braciom mniejszym, to nie przeszkadzało.




Zadowoleni z końcowego efektu, przeżyć duchowych i ze świadomością należenia do wielkiej rodziny franciszkańskiej, która na całym świecie przeżywała podobne nabożeństwo, jako znak jedności - udaliśmy się na zasłużony odpoczynek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz