Ostatnia niedziela przed naszym świątecznym wyjazdem, okazała się niesamowicie pracowita. Na każdej Eucharystii czuwaliśmy, pilnując, aby nie zabrakło lektorów do czytania opisu Męki Pańskiej. Skutkiem tego, można nas było widzieć i słyszeć na każdej Mszy Świętej. Tomasz mógł się pochwalić również zaprezentowaniem siły swojego głosu bez wspomagania mikrofonem, który chwilowo odmówił posługi, ale na szczęście Pan Bóg nie żałował mu tego daru i spokojnie dotrwaliśmy do końca czytania!
Nie brakowało palm, dzieci i... tylko osiołek, na którym miał jechać o. Jeremiasz w czasie procesji na Mszy dla dzieci nie dopisał. Niektórzy twierdzili, że pewnie moglibyśmy jakiegoś osiołka znaleść w najbliższym otoczeniu, ale z braku chętnych, w tym roku musieliśmy poradzić sobie bez tego wdzięcznego zwierzęcia.
Ponieważ jednym z naszych zewnętrznych apostolatów jest odwiedzianie dzieci w domu dziecka, prowadzonym przez siostry służebniczki, nie zabrakło nas tutaj również w Niedzielę Palmową. Jednak tym razem nie ograniczyliśmy naszej wizyty tylko do zabawy z dziećmi...
Postanowiliśmy przedstawić dzieciom znaną franciszkańską legendę o św. Franciszku i wilku z Gubbio. Aby jednak urozmaicić tę historię, zachęciliśmy, aby zarówno dzieci, jak i opiekunki [w tym siostry] pomogły nam przedstawić to opowiadanie.
W odegraniu poszczególnych ról pomagały nam rekwizyty, które przynieśliśmy ze sobą. Jak się okazało w klasztorze można znaleść wiele przedmiotów, które mogą pomóc przekształcić dziecięcą salę zabaw w prawdziwy teatr.
Znaleźliśmy aktora, który odgrywał rolę św. Franciszka... ktoś inny tworzył piękną chatę, a kto inny solidny mur.
Niektórzy żałowali, że nie było z nami naszego magistra, twierdząc, że świetnie odnalazłby się w roli wilka, który staje się łagodny jak baranek, jednak ważne obowiązki i rozmowy duchowe nie pozwoliły mu z nami przybyć na to szczególne przedstawienie.
W każdym razie wszyscy bawili się bardzo dobrze i obiecaliśmy sobie powtórzyć teatralne spotkanie, może tym razem z magistrem. Intensywnie już zastanawiamy się nad repertuarem na następny spektakl.
Jednak wieczór tego dnia pokazał, że oczekiwany cud przemiany jest możliwy, a stało się to za sprawą Tomka, który usłyszawszy zaproszenie ks. dziekana, poprosił o zgodę na uczestnictwo w wieczornym koncercie muzyki poważnej pt. "Stabat Mater". Był on przezentowany w ramach serii wydarzeń kulturalnych pod wspólnym tytułem "Klasykalia muzyczne" . I stał się cud. Na ten koncert, oprócz Tomka poszedł także o. magister, który na codzień twierdzi, że jego edukacja muzyczna zakończyła się na death metalu. Poszedł i... pozostał do końca. Co więcej - nawet mu się podobało! Mówcie co chcecie, ale przy tym wydarzeniu, blednie nawet przemiana wilka z Gubbio :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz