niedziela, 4 maja 2014

Długi weekend wambierzycki

Długi weekend majowy, rozpoczęty wycieczką w góry i piękną pogodą, w dalszych dniach nie rozpieszczał nas ani pogodą, ani wypoczynkiem, jednak nie mogliśmy narzekać na nudę.
Poniżej w telegraficzno-fotograficznym skrócie nasza długa majówka:

2 maja to pierwszy piątek miesiąca, dlatego o. Augustyn tradycyjnie udał się z Komunią do chorych, a my mieliśmy nawiedzić Wambierzyce, aby stać się gastronomicznymi twarzami naszego sanktuarium. Po długich oczekiwaniach na transport, z radością ujrzeliśmy srebrnego busa, który zajechał przed nasz klasztor. Ochoczo wsiedliśmy i w drogę. Na miejscu okazało się, że zostaliśmy poproszeni o rozprowadzanie słodkości. Nie wiemy, czy zadecydowała o tym słodycz naszych oczu, czy sylwetka koneserów słodyczy, jednak raźno ruszyliśmy do słodkich zajęć!

Zajęcie w sam raz dla nas! 

Czy można byłoby oprzeć się takiej reklamie :) 

Jednak mimo naszych promiennych uśmiechów, zapachów i zachęcających wyglądem słodkości, nie znalazło się wielu chętnych na skosztowanie. Oczywiście wszytkiemu winna pogoda, która zmieniła się w stosunku do dnia wczorajszego o 180 stopni!  Brak koneserów słodkich wypieków, wzbudził w niektórych ducha wojskowego, dlatego, aby nie stać bezczynnie przez stolikiem... wycofali się na z góry upatrzone pozycje :)

 


 We śnie wszytko było weselsze, radośniejsze i piękniejsze niż otaczająca nas pochmurna aura...


...jednak służba nie drużba i wezwanie do kolejnego dyżuru na słodkim posterunku powodowało zerwanie się z miejsca, porzucenie sennych marzeń...

 
  ... i wierne zajęcie swojego posterunku. 

Tak upłynął nam pierwszy piątek maja... 

3 maja - uroczystość Maryi Królowej Polski. Pogoda jeszcze gorsza niż wczoraj. Do południa plan był bardzo niedzielny, natomiast popołudniu Radek i Rafał wraz z br. Ksawerym i o. Augustynem za kierownicą, pojechali do Lądka odwiedzieć br. Brunona, który przebywał tam w sanatorium. Tomek natomiast pozostał w klasztorze aby przyjąć znaną nam młodzież, przebywającą na franciszkańskiej majówce z o. Wiktorem na czele. Jak prawdziwy gospodarz, oprowadził po refektarzu i ugościł franciszkańską kawą i ciasteczkami - również znanymi z ostatniej wycieszki w góry. Niestety z tego dnia nie mamy żadnych zdjęć. Może pojawią się jakieś na stronie duszpasterstwa z Góry św. Anny - wtedy je również udostępnimy. 

4 maja - niedziela. O. Augustyn poprowdził przed południem pielgrzymkę FZŚ na Górkę Maryi i odprawił Eucharystię inaugurującą letni sezon w tym miejscu modlitwy. Oczywiście wszytko było dobrze przygotowane na spotkanie pielgrzymów, co w połączeniu z piękną pogodą dało porządany efekt końcowy :)
My natomiast ruszyliśmy ponownie w kierunku Wambierzyc. Tym razem było inaczej: transport pojawił się przed czasem, pogoda była dla nas bardziej łaskawa, a humory i zapał do pracy większy.  


Raźnym krokiem ruszamy ku naszym zajęciom. Tym razem czeka nas posterunek pod parasolem...


...mamy nadzieję, że ten parasol będzie nas chronił przed słońcem, a nie przed deszczem... 

Z ciastem nie wyszło - może uda się z zupą!

Efekt końcowy trochę lepszy niż ostatnio, więc zadowoleni wracaliśmy do Kłodzka, gdzie jak myśleliśmy będziemy mogli odpocząć po trudach dnia przy kawie / herbacie i naszym ostatnio ulubionym wspólnotowym zajęciu, jakim jest układanie puzzli. Tym razem układamy obrazek pt. "Pan Jezus naucza dzieci". Jednak nasze nadzieje okazały się płonne, ponieważ o. Augustyn, po powrocie z Górki Maryi, oczekując na nasz powrót... ułozył większość układanki... na usta cisną się tylko dwa zdania: ewangeliczne - "a myśmy się spodziewali" i Franciszkowe - "Pan dał nam braci!"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz