piątek, 31 października 2014

Odwiedziny u Współbraci.

W związku z tym, że tylko jeden dzień dzielił nas od listopada i uroczystości Wszystkich Świętych, udaliśmy się razem z braćmi Janem i Damianem odwiedzić groby naszych zmarłych. Ruszyliśmy naszym busem na dwa cmentarze [komunalny - przy ul. Dusznickiej i cmentarz obok szpitala] wyposażeni w kwiaty i znicze, żeby ofiarować je dla tych, którzy nas wyprzedzili w drodze, na której jesteśmy.
Grób naszych zmarłych Braci na cmentarzu przy ul. Dusznickiej

Przygotowanie darów

Nagrobek franciszkańskiego tercjarza - Franciszka Bodena
...tutaj także zadbaliśmy o kwiaty i światło!
Reszta grobów, które odwiedziliśmy na cmentarzu przy szpitalu, należy nie tylko do naszych współbraci:




środa, 29 października 2014

"Wycieczka" do Wambierzyc

Magister obiecał nam kiedyś, że dołoży wszelkich starań, abyśmy w czasie trwania postulatu poznali większość klasztorów naszej Prowincji, jednak nie wspomniał, że będzie się to łączyło zwyczajowo z wykorzystaniem postulanckiej siły roboczej. I tak po dwudniowym pobycie w Dusznikach, gdzie mogliśmy poznać współbraci i wykazać się tężyzną fizyczną, przyszła kolej na nasze sanktuarium. Wprawdzie Wambierzyce już pojawiły się na naszej drodze we wrześniu, jednak tym razem mieliśmy poznać to miejsce dogłębnie i również nie zabrakło elementów zajęć fizycznych! 

Razem z br. Jakubem - gwardianem wambierzyckiej wspólnoty, ruszyliśmy ponownie do Wambierzyc "pozwiedzać" tutejsze tereny. Aby połączyć przyjemne z pożytecznym, mieliśmy wykazać się przy grabieniu liści na wambierzyckiej kalwarii i w otoczeniu sanktuarium oraz... jak się okazało - nie tylko!

Z samego rana, niektórzy byli zmęczeni przed pracą, więc trzeba było ich zachęcić poranną kawą
Oto efekt działania naszej franciszkańskiej kawy...
Rolnik ze szpadlem.
Nasza mała armia w akcji i...
...liście nie mają najmniejszych szans!
Tym razem naszym pomocnikiem okazał się Henryk [nazywany "pustelnikiem'' ze względu na zamieszkiwanie na Kalwarii, niedaleko naszej Wambierzyckiej bazyliki]. Wspólnie z nim mieliśmy zapał do pracy, więc szybko wszystkie liście poszły z dymem. 

Praca pali się w rękach
Na drugi dzień, mieliśmy powtórkę z liści, ale tym razem "pustelnik" zaprosił nas na kawę do swojej samotni. 


Henryk i jego pustelnia
Uwieńczeniem naszej pracy było trzydzieści ton węgla, które trzeba było zrzucić do piwnicy. Pięć ton sobie darowaliśmy, ale i tak nie było lekko. Z łopatami ruszyliśmy odgarniać węgiel, żeby nie zasypały nas góry "groszku", które błyskawicznie spadały przez wsyp do naszej klasztornej "kopalni".
Praca w naszej "kopalni"


Wieczorem wróciliśmy do ukochanego Kłodzka licząc, że jeszcze tu wrócimy nie tylko w charakterze "górników". Kłodzko wprawdzie powitało nas chłodem, jednak po takiej "zaprawie", nie czuliśmy zimna i zmęczeni, udalismy się na zasłużony wypoczynek!

poniedziałek, 27 października 2014

Pomagamy / uczymy się służyć!

Jak tradycja postulancka wskazuje - postulanci zawsze jeździli pomagać do Kuchni Charytatywnej przy naszym klasztorze we Wrocławiu. W ten sposób poproszeni / zachęceni / wysłani przez magistra, rozpoczęliśmy tę ciekawą praktykę. Logistyka naszych wyjazdów przedstawiała się następująco: zostaliśmy podzieleni na dwójki i wyjeżdżamy na tydzień. Na pierwszy ogień poszli Tomek i Saturnin, następnie Marcin P. i Darek, a w ostatnim tygodniu października - Francesco i Mateusz. Filip i Marcin K. pojadą w drugim tygodniu listopada. 


Na miejscu, pod przewodnictwem br. Rafała - dyrektora Kuchni Charytatywnej, mieliśmy okazje pomagać biednym, którzy codziennie przychodzą po posiłek. Potrzebujących było dużo ok. 400 osób dziennie lub więcej, więc wzięliśmy się czym prędzej do pracy. Zajęcia były różna - w zależności od potrzeb czasu i miejsca. Akurat jednak dla nas bardzo częstą czynnością było kiszenie kapusty [która będzie nam się śniła po nocach] oraz obieranie czosnku. Przed południem przygotowywaliśmy do wydawania posiłków, a o godz 12.00 nalewaliśmy zupę oraz woziliśmy wszystko i wykładaliśmy, a brat Rafał zajmował się resztą. W całej pracy brali udział również wolontariusze, więc wszystko poszło bez większych problemów. Na koniec dnia pracy oczywiście posprzątaliśmy wszystkie miejsca pracy szczęśliwi, że mogliśmy służyć bliźnim.






Przebywając w klasztorze wrocławskim, korzystaliśmy z gościny w naszym Wyższym Seminarium Duchownym, dzięki czemu mogliśmy jeszcze lepiej poznać naszych starszych [choć nie wiele] współbraci i zobaczyć co nasz czeka za jakieś dwa lata. Za gościnę i wszelkie dobro dziękujemy i zapraszamy do Kłodzka!

piątek, 17 października 2014

Pielgrzymka do Trzebnicy, czyli u św. Jadwigi 2

Nie długo musieliśmy czekać na kolejne spotkanie z naszymi braćmi klerykami. Nazajutrz po wykonaniu dyżurów porządkowych oraz po wykładach z języka polskiego [tak, tak - mamy takie zajęcia], wsiedliśmy w naszego klasztornego busa i obraliśmy kierunek: Wrocław!
Tu zostaliśmy bardzo serdecznie przyjęci przez braci kleryków i ich magistra - o. Jozuego, którzy udostępnili nam pokoje na noclegi i zaprosili na konweniat [nowe słowo w naszym postulanckim słowniku]. Dzięki temu mogliśmy odpocząć w braterskiej atmosferze i nabrać sił do jutrzejszego wysiłku. 
Rankiem następnego dnia, po wspólnej jutrzni i błyskawicznym śniadaniu, udaliśmy po raz kolejny do Trzebnicy, tym razem jednak odwiedziliśmy Patronkę naszej Prowincji - Świętą Jadwigę Śląską, udając się do niej PIESZO!!! 



Ruszyliśmy jako 15 grupa Franciszkańska, z braćmi klerykami, którzy szli z o. Jozue oraz z liczną rzeszą młodszych i starszych pielgrzymów, prowadzonych przez przewodnika grupy - o. Mariusza.
 
Zanim jednak wyszliśmy na szlak, musieliśmy trochę poczekać...

 ...ludzie się zbierają...

  ... dyskutujemy... 

... i wciąż czekamy na wymarsz.
W końcu ruszyliśmy... od początku trzymaliśmy się we franciszkańskim towarzystwie..
 Po kilku kilometrach - ogłoszono pierwszy postój...





  
Na kolejnym etapie, my słuchaliśmy konferencji, a magister oddalił się z posługą!


Nie ukrywamy, że byliśmy zmęczeni... a trud naszego pielgrzymowania - dla niektórych pierwszy [i według prognoz dla niektórych może i ostatni], można porównać do przejścia narodu wybranego przez morze.

Jednak trud się opłacił... i ujrzeliśmy sanktuarium Patronki naszej Prowincji.


Jednak nasza kondycja i efekt po dojściu do tej ziemi obiecanej… wskazywała na radość, że to już...
...to co  na zdjęciu!!!
Podsumowaniem i ukoronowaniem naszego pielgrzymowania była Msza Święta odprawiona przy ołtarzu polowym, obok bazyliki.


Całość trwała tak długo, że nie obejrzeliśmy się, a już było ciemno.

Podsumowując - nasi "bracia osiołki" [nasze ciała] nieprzyzwyczajone do takich dystansów, mocno odczuły trudy pielgrzymki. Jednak nie ma co narzekać. [Prz 14,23]. Był to dzień przeżyty z Bogiem - na modlitwie, skupieniu, radości i doświadczeniu wspólnoty jeszcze większej niż nasza - wspólnoty Kościoła żywego :)

A, że było trudno... Jak mówi łacińskie przysłowie: 
"Per aspera ad astra"

Dzień zakończył się radośnie, bo nasze zmęczenie zostało docenione przez braci z wrocławskiego klasztoru, którzy nie wypuścili nas do Kłodzka bez ciepłej i obfitej kolacji... Do zimnych murów kłodzkiego klasztoru wróciliśmy późno w nocy, jednak ogłoszona na następny dzień późniejsza pobudka, pozwoliła nam zregenerować nadwątlone siły!

czwartek, 16 października 2014

U św. Jadwigi

W dniu Patronki naszej Prowincji - św. Jadwigi Śląskiej, udaliśmy się popołudniu z magistrem do Złotoryi, do kościoła jej poświęconemu, gdzie od lipca posługują nasi współbracia. 
 

Okazją do odwiedzin kolejnego klasztoru był nie tylko odpust ku czci św. Jadwigi, ale i uroczystość odnowienia ślubów zakonnych przez braci będących w naszym seminarium i junioracie.

Niee będziemy się powtarzać - dlatego zachęcamy do zapoznania się z obszerną relacją z tego wydarzenia, która znajduje się na naszej stronie prowincjalnej: TUTAJ. Tam też galeria zdjęć, na których również jesteśmy. 
 

Po złotoryjskich uroczystościach, udaliśmy się w drogę powrotną, jednak nie bezpośrednio. Po drodze odwiedziliśmy rodziców o. Augustyna w ich rodzinnym domu. Tutaj zostaliśmy przyjęci bardzo gościnnie kolacją i miłą rozmową. Czas płynął szybko, więc musieliśmy się zbierać, ale na pewno tam jeszcze wrócimy :)

poniedziałek, 13 października 2014

Spotkanie z misjonarzem


Do naszego klasztoru zawitał nasz współbrat misjonarz - o. Robert, który przybył tu aż z dalekiej Afryki, a konkretnie z Burkina Faso. Podczas niedzielnej Eucharystii przedstawiał nam w czasie kazań sytuację w tym kraju, a na kawie pokazał nam zdjęcia i filmy z wioski, w której pracuje.



Na końcu zrobiliśmy sobie jeszcze pamiątkowe zdjęcie i pożegnaliśmy się licząc, że jeszcze się spotkamy... a może sami kiedyś udamy się na misje?

sobota, 11 października 2014

Jest nas więcej... jest nas mniej...

W październiku piętro postulatu wzbogaciło się o dwóch nowych mieszkańców. Oprócz Filipa, który przyjechał do nas przed uroczystością św. Franciszka, zamieszkał z nami Marcin z Lubina, który ze względu na obowiązki "w świecie" mógł początkowo przebywać z nami tylko przez weekendy. Nadszedł jednak czas, aby włączyć ich do naszego grona w sposób oficjalny. 



Ceremonii przyjęcia do postulatu przewodniczył Wikariusz Prowincjalny - o. Albert, który uczynił to podczas Eucharystii sprawowanej w naszej klasztornej kaplicy. 




Świadkami tego wydarzenia byli: gwardian klasztoru w Kłodzku - o.Wacław i br. Brunon.
Więcej zdjęć - TUTAJ

Niestety tego samego dnia, naszą wspólnotę postanowił opuścić nasz kursowy "junior", czyli Tomek z Gliwic. Dziękujemy mu za obecność, wspólny czas i każde dobro, jakie wprowadził w nasze życie. Niech Bóg mu błogosławi.


I w taki sposób wróciliśmy do liczebnego punktu wyjścia - jest nas ośmiu!