Nasze podwórko i ogród zasypała fala liści, dlatego ruszyliśmy szybko
łapiąc grabie w dłonie i wzięliśmy się za sprzątnięcie tego bałaganu. Walka z
liśćmi wbrew pozorom nie była łatwa, ale z pomocą przyszedł magister. Przy okazji pozbieraliśmy dużo orzechów, które akurat spadły z drzew.
Gdy udało nam się wszystko zgrabić wpakowaliśmy liście do worków i
zastanawialiśmy się ile jeszcze razy przyjdzie nam zmagać się z następnymi
zastępami spadających liści.
Więcej zdjęć w liściastej GALERII
Modlitwa po pracy...?
OdpowiedzUsuń"I żeby więcej już żaden liść nie spadł!"