sobota, 29 września 2012

Świętowały dwa Michały...



Po północy do pokoju naszego brata Michała wkroczył budzący grozę Tłusty Mnich, z kosą i grubiańskim uśmiechem, inaugurując w ten sposób obchody imienin postulanta Michała. Za „chudym inaczej” weszła reszta braci ze świecami, aby odśpiewać po cichu Sto lat (nie zakłócając ciszy nocnej). Złożyliśmy solenizantowi życzenia i wróciliśmy do łóżek. Rano na modlitwach ojciec gwardian złożył Michałowi oficjalne życzenia, zaś pozostali ojcowie uczynili to samo przy śniadaniu. Michał, cieszący się szczególnym powodzeniem u kłodzczanek, dostał od jakiejś anonimowej pani (cukierniczki) ciasto. Odebrał także liczne telefony z życzeniami.

Postulanci nie zapomnieli także o swoim magistrze, który mimo że w zakonie zwany jest Augustynem, to na Sądzie Ostatecznym zawołają go per Michał. Z tego względu przed wieczorną rekreacją przygotowaliśmy okolicznościową wystawkę przed pokojem  magistra oraz ułożyliśmy piosenkę. Ojciec mile zaskoczony nasza inicjatywą (biedak obchodzi imieniny 28 sierpnia, gdy postulanci są już w Borkach, zatem nie spodziewał się dodatkowej sjesty), szybko przyłączył się do naszego towarzystwa i ubogacił wieczorna rekreację Colą oraz seansem „Killera”.

Międzyczasie wybraliśmy się do Domu Małego Dziecka na ul. Wandy, prowadzonego przez Siostry Służebniczki NMP (tzw. Służebniczki Śląskie). Pomagaliśmy siostrom w wynoszeniu mebli z pokoi, w których ma odbyć się remont. Znowu zaszokowała nas sterylność wnętrz „siostrzanego” domu.  Po sprawnej akcji logistycznej, zostaliśmy zaproszeni na kawę, przy której dowiedzieliśmy się trochę o działalności sióstr i losie dzieci, które do nich trafiają. Gorzka prawda jest taka, że niemal wszystkie dzieci trafiają do tego domu przez problemy ich rodziców z alkoholem. Po rozmowie pożegnaliśmy się i zostaliśmy zaproszeni za dwa tygodnie, aby wnieść meble do wyremontowanych już pomieszczeń.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz