Po
północy do pokoju naszego brata Michała wkroczył budzący grozę Tłusty Mnich, z
kosą i grubiańskim uśmiechem, inaugurując w ten sposób obchody imienin
postulanta Michała. Za „chudym inaczej” weszła reszta braci ze świecami, aby
odśpiewać po cichu Sto lat (nie zakłócając ciszy nocnej). Złożyliśmy
solenizantowi życzenia i wróciliśmy do łóżek. Rano na modlitwach ojciec
gwardian złożył Michałowi oficjalne życzenia, zaś pozostali ojcowie uczynili to
samo przy śniadaniu. Michał, cieszący się szczególnym powodzeniem u
kłodzczanek, dostał od jakiejś anonimowej pani (cukierniczki) ciasto. Odebrał
także liczne telefony z życzeniami.
Postulanci
nie zapomnieli także o swoim magistrze, który mimo że w zakonie zwany jest
Augustynem, to na Sądzie Ostatecznym zawołają go per Michał. Z tego względu
przed wieczorną rekreacją przygotowaliśmy okolicznościową wystawkę przed
pokojem magistra oraz ułożyliśmy
piosenkę. Ojciec mile zaskoczony nasza inicjatywą (biedak obchodzi imieniny 28
sierpnia, gdy postulanci są już w Borkach, zatem nie spodziewał się dodatkowej
sjesty), szybko przyłączył się do naszego towarzystwa i ubogacił wieczorna
rekreację Colą oraz seansem „Killera”.
Międzyczasie
wybraliśmy się do Domu Małego Dziecka na ul. Wandy, prowadzonego przez Siostry
Służebniczki NMP (tzw. Służebniczki Śląskie). Pomagaliśmy siostrom w wynoszeniu
mebli z pokoi, w których ma odbyć się remont. Znowu zaszokowała nas sterylność
wnętrz „siostrzanego” domu. Po sprawnej
akcji logistycznej, zostaliśmy zaproszeni na kawę, przy której dowiedzieliśmy
się trochę o działalności sióstr i losie dzieci, które do nich trafiają. Gorzka
prawda jest taka, że niemal wszystkie dzieci trafiają do tego domu przez
problemy ich rodziców z alkoholem. Po rozmowie pożegnaliśmy się i zostaliśmy
zaproszeni za dwa tygodnie, aby wnieść meble do wyremontowanych już
pomieszczeń.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz