czwartek, 7 lutego 2013

Imieniny o. Ryszarda

Aby uczcić imieniny ojca Ryszarda, honorowego mieszkańca postulatu i sąsiada ojca Augustyna zarazem, zerwaliśmy się o 3:00 w nocy i przygotowaliśmy okazjonalną wystawkę przed drzwiami solenizanta. Składał się na nią mały Afroamerykanin (bo nie wypada pisać murzynek), do niedawna stojący w szopce, który przychodzi do o. Ryszarda ze szkatuła pełna datków, tak potrzebnych naszemu ekonomowi prowincjalnemu, który dba o budżet wszystkich naszych domów. Ponadto drzwi pokoju zostały zalepione folią, za która nasypaliśmy skrawki papieru, który i tak w ogromnych ilościach przewija się przez ręce solenizanta. Nie mieliśmy okazji zobaczyć reakcji tak obdarowanego ojca Ryszarda, aczkolwiek przy śniadaniu z uśmiechem na twarzy poprosił nas o uporanie się z leżącymi tu i ówdzie kawałkami papieru.
Imieniny pokryły się z tłustym czwartkiem. Pierwszego pączka tego dnia zjedliśmy w towarzystwie zimowiska, które stacjonowało w budynku duszpasterskim(pobożna młodzież z Wrocławia, która przybyła na prowincję złapać oddech i pomodlić się). Następnie odbył się uroczysty obiad, na który przybyli goście z całej prowincji (m.in. Nysa, Zieleniec, Wrocław, Góra św. Anny). Szczególnym gościem był Minister Prowincjalny, czyli o. Alan, którego zaprosiliśmy po obiedzie do naszej salki (nie zdajecie sobie sprawy, jak szybko można zmywać po posiłku, mając spotkać się za chwilę z tak dostojnym gościem). Później zajrzał jeszcze do nas o. Jozue - definitor, który zachwycił wnętrzem salki i już zapowiedział remont w Wrocławiu (oczywiście, kiedy odbędziemy już postulat i nowicjat). Zaś miłosierny o. Augustyn wydłużył nam przechadzkę do 16:30. Jak dobrze, że czasami zdarzają się takie uroczystości :)



Konstruowanie przestrzeni zadaniowej.








Aplikacja papieru.
  

Intensywna aplikacja papieru.


Montaż świetlnej iluminacji.


Murzynek, zwany Afroamerykaninem.


Skutki zbyt kreatywnych wystawek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz