sobota, 13 września 2014

Odpust podwyższenia Krzyża Świętego

Patrząc na poprzedni wpis, można zauważyć, że mamy wielkie pragnienie poznawania szeroko pojętej wspólnoty franciszkańskiej. Tym razem nie ograniczyliśmy się tylko do Kłodzka, ale udaliśmy się do jednego z sanktuarium, w którym żyją i pracują współbracia z naszej Prowincji - do sanktuarium św. Anny Samotrzeciej, na Górze św. Anny. Okazją do wyjazdu była parafialna pielgrzymka, która miała włączyć się w obchody kalwaryjskie ku czci Podwyższenia Krzyża Świętego. Jak było - co zobaczyliśmy - kogo spotkaliśmy - poniżej w telegraficznym skrócie.

Najpierw trzeba było się dobrze przygotować do wyjazdu. Ponieważ czekał nas cały dzień na nogach, musieliśmy zaopatrzyć się w strawę cielesną. Wieczorem dni poprzedzającego wyjazd przygotowaliśmy kanapki, które miały zaspokoić nasz postulancki głód w czasie pobożnego wędrowania po kalwarii annogórskiej.

Humory dopisują...

...apetyt też.

Wzorowy postulant zadba o strawę dla ciała i dla ducha!
Pokrzepieni poranną kawą u ojca magistra, który zaprosił chętnych do siebie na godzinę 3.20 rano [z czego wszyscy skorzystali], ruszyliśmy pod przewodnictwem ojca proboszcza o 4.00 spod budynku duszpasterskiego wraz z innymi pielgrzymami. Ranek był ciężki, ale podróż minęła dość szybko i wschód słońca mogliśmy podziwiać już na Górze św. Anny.

Zapowiada się ładna pogoda...

...więc nie ma na co czekać!
Najpierw udaliśmy się do Groty Lurdzkiej na Mszę Świętą pod przewodnictwem biskupa opolskiego - Andrzeja Czai. Widząc coraz większe tłumy ludzi przybywających z różnych stron, pielgrzymki z krzyżami i chorągwiami, poczty sztandarowe oraz wielu księży przy ołtarzu, mieliśmy przedsmak tego, czego doświadczymy w dniu dzisiejszym. Dla niektórych z nas było to nowe doświadczenie.

Zasłuchani... zapatrzeni...

Przywitanie pielgrzymów



Duch ochoczy... ale ciało słabe :)

Co nas czeka???

Bezpośrednio po Mszy świętej, ruszyliśmy na obchody kalwaryjskie. W tym wielkim tłumie ludzi zostaliśmy jednak wypatrzeni i wyznaczono nam miejsce na przodzie procesji - wraz z klerykami diecezjalnymi, tuż przed figurą Jezusa dźwigającego krzyż.

Niestety magister zaopatrzył nas w większości tylko w stare "Kalwaryjki", ale musieliśmy sobie dać radę. 

Procesja się formuje...

Idziemy i modlimy się.

No foto!!!
Bycie postulantem pozwala skorzystać z pewnych przywilejów - jak np. niesienie figury Pana Jezusa!


Księża nas doganiają

Nareszcie postój.

Jest radość

Byliśmy tacy sympatyczni, że wszyscy chcieli sobie z nami zdjęcie zrobić - tu akurat jeden z kleryków diecezji opolskiej.

Powoli zbliżamy się do celu.
Jesteśmy już na Rajskim Placu - koniec obchodów kalwaryjskich. 
I tak upłynęło nam kilka godzin. Przez ten czas oprócz modlitwy i słuchania kazań kalwaryjskich, mogliśmy przyjrzeć się naszym starszym współbraciom. Chętnie słuchaliśmy kto kim jest i dzięki temu nasza wiedza o Prowincji nie opiera się już tylko na "Schematyzmie", ale na własnym doświadczeniu.
Koniec obchodów kalwaryjskich - to nie koniec naszego pobytu na Górze św. Anny. Mieliśmy chwilę na odpoczynek, osobistą modlitwę i nawiedzenie sanktuarium, poznanie klasztoru na Górze św. Anny "od kuchni" [dosłownie :) ] oraz przygotowanie się do wieczornego nabożeństwa!

Nasz magister, opowiadał, że jego kurs na tym samym odpuście kilkanaście lat temu "polował" na Ojca Prowincjała, żeby sobie zrobić z nim zdjęcie. Dowód na to, że im się to udało jest widoczny w kronice "magistrowego kursu". Postanowiliśmy przebić fotkę magistra i... udało się nam. Ale czy ktoś nas przebije? :)

XXV kurs postulantów [tutaj niestety niekompletny] Prowincji św. Jadwigi z Ojcem Prowincjałem oraz z... nuncjuszem apostolskim w Polsce arcybiskupem Celestino Migliore
Po krótkim spotkaniu z nuncjuszem udaliśmy się na nabożeństwo ze świecami, w które zdążyliśmy się wcześniej zaopatrzyć. W procesji weszliśmy do groty, gdzie stojąc w pierwszych rzędach mogliśmy podziwiać tłumy ludzi, zebranych na wspólnej modlitwie! Efekt niesamowity. 

Radość...

...i skupienie!


Tłumy, światło i wspólna modlitwa!!!

Kto nie był - musi tu przyjechać za rok!

I tak zakończyliśmy naszą jednodniową pielgrzymkę na Górę św. Anny. Na pewno nie raz tu jeszcze przyjedziemy. Dziś, choć zmęczeni, wracamy jednak z radością, że mogliśmy przeżyć i doświadczyć tego co wiąże się z tym miejscem, tymi ludźmi i tym odpustem.

A ponieważ nasz fotograf Darek zrobił więcej zdjęć, niż udało nam się tu zamieścić, zapraszamy do naszego albumu TUTAJ

„Święta Anno żegnam Cię,
Święta Anno kocham Cię, 
Święta Anno proś za nas 
i nie opuszczaj nas”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz