Trzeci
i czwarty października to dwa bardzo ważne dni dla całej Rodziny
Franciszkańskiej. Gdyż wspomina się wówczas chwalebną śmierć Ojca Naszego
świętego Franciszka z Asyżu. Ale zanim o tym, wspomnieć należy o równie
istotnym wydarzenie (w perspektywie naszych potrzeb żywieniowych), jaki są
imieniny pani Teresy – naszej kucharki, dobrodziejki, matki naszych żołądków.
Tuż po obiedzie, gdy solenizantka zajęta była sprzątaniem po posiłku, sześciu z
nas (dwóch w tym czasie udzielało się na zmywaku) wpadło do kuchni w strojach,
które poddają w wątpliwość poziom kultury intelektualnej postulantów. W kuchni
zjawili się mianowicie: mikołaj, listonosz, mnich, myśliwy i dwóch pastuchów,
aby złożyć pani Teresie najserdeczniejsze życzenia. Nasza droga Kucharka była
zachwycona (pierwszy raz od lat, postulanci nie przebrali się wspólnie w habity
naszego zakonu – sic!).
Zaraz
potem rozpoczęły się przygotowania do Transitusu, czyli wieczornego nabożeństwa
śmierci św. Franciszka. Sprzątanie, przygotowanie wystawek w kościele i
refektarzu, liczne próby etc., Kiedy kościół pogrążył się w półmroku
zgromadziła się w nim cała nasza wspólnota zakonna oraz liczni wierni chcący
wziąć udział w tym nabożeństwie. W trakcie odśpiewaliśmy kilka
okolicznościowych pieśni, a wśród nich prawdziwe, transitusowe przeboje tj.
„Już ziemię okrył nocny cień”; „Wołam do Ciebie Panie”; „Od wielu wieków”.
Zaprezentowaliśmy inscenizację śmierci Biedaczyny z Asyżu. Wysłuchaliśmy
fragmentów jego pism oraz udzieliliśmy zgromadzonym błogosławieństwa, którego
niegdyś Franciszek udzielił bratu Leonowi. Po nabożeństwie odbyła się uroczysta
Eucharystia, a po niej kolacja.
Czwarty
października, czyli liturgiczne wspomnienie św. Franciszka jest jedną z
najważniejszych uroczystości w zakonie Braci Mniejszych. Obchody rozpoczęliśmy
od jutrzni ku czci świętego. Po śniadaniu, w ramach formacji duchowej
oglądaliśmy film „Brat Słońce, siostra Księżyc”, który jak zapowiedział nam o.
Samuel – nasz wykładowca franciszkanizmu, w bardzo stereotypowy sposób pokazuje
żywot naszego Założyciela.
W
tym samym czasie o. Magister razem z braćmi: Damianem i Michałem udali się do
Zespołu Szkół w Ludwikowicach Kłodzkich im. Św. Franciszka z Asyżu, aby
przybliżyć dzieciom postać patrona szkoły, która była im dobrze znana.
Uczniowie z zaciekawieniem słuchali prezentacji oraz czynnie i radośnie brali
udział w śpiewie i pląsach (Michał dawał czadu na gitarze). Hitem okazała się
piosenka: „Jestem rybakiem Pana” Duże wrażenie na dzieciach zrobiła ikona
krzyża San Damiano. Jeden szczęściarz miał okazje przymierzyć habit
franciszkański( musi jeszcze troszkę przybrać…). Po bardzo ciepłym przyjęciu
oraz kawie i małym co nie co, zmęczeni i cali zgrzani ewangelizatorzy z
uśmiechem na twarzach wrócili do klasztoru…
Następnie
obiad i święta krowa czwartków, niedziel i uroczystości, czyli PRZECHADZKA!
Około 17.00 odbyliśmy próbę przed uroczystą Maszą wieczorną, w którą bardzo
mocno się zaangażowaliśmy. Dłuuuuga procesja, liczna koncelebra (w tym dwóch
jezuitów i jeden ksiądz diecezjalny), poruszająca homilia ojca gwardiana, tłumy
zaproszonych gości, zdolna organistka i my. Panu Bogu bez wątpienia się
podobało. Po uczcie duchowej udaliśmy się na coś dla ciała, czyli na uroczystą
obfitą i smaczną kolację.
Po
komplecie rozpoczęła się uroczysta peregrynacja ikony Krzyża San Damiano.
Bracia przez cały tydzień pod koniec dnia modlą się w intencji WTZ Muminki oraz
Wspólnoty l’Arche we Wrocławiu.
as I expected. o. Augustyn zrobił tym biednym dzieciom wojskowy dryl. obecność utalentowanego gitarzysty to fasada, bo zdjęcie jest jest dowodem, że jednak nie potrafi on ukryć swojego prawdziwego 'ja'.
OdpowiedzUsuń(możecie mu to powiedzieć. i powiedzieć, że ja to powiedziałam. jeżeli się nie boicie... ;p )
kaifa
wow... Przysiu w habicie, wow!
OdpowiedzUsuń:))